Diwa, która nie gwiazdorzy

TVN UWAGA! 208551
Śpiewa w 12 językach, biegle mówi w pięciu. Występowała na najważniejszych scenach Nowego Jorku, Londynu, Wiednia . Tygodnik "Time" zaliczył ją do grona dziesięciorga najsławniejszych Polaków XXI wieku. Małgorzata Walewska - polska diva operowa o międzynarodowej sławie.

Jest najsłynniejszą polską mezzospranistką. Śpiewała na najważniejszych scenach operowych. Angaż w Metropolitan Opera w Nowym Yorku był ukoronowaniem kariery polskiej śpiewaczki. - Metropolitan Opera jest największym, najważniejszym, najbardziej prestiżowym teatrem na świecie - mówi Mariusz Kwiecień, baryton w Metropolitan Opera w Nowym Jorku. - Cieszę się, że Małgosia, którą bardzo cenię, dołączyła do tego bardzo wąskiego grona śpiewaków - dodaje.

25 lat kariery

Dokładnie dwadzieścia pięć lat temu dyrektor Opery Narodowej przypadkowo usłyszał ją w radiowej relacji z konkursu dla młodych śpiewaków. Zachwycił się i studentce trzeciego roku powierzył główną rolę cyganki Azy w operze "Manru" Ignacego Paderewskiego.

Jak jednak wspomina Małgorzata Walewska, początki lekkie nie były. - Jako dziecku wydawało mi się, że im wyżej, tym lepiej - mówi i dodaje, że tak było do czasu, kiedy spotkała "swoją" panią profesor, Halinę Słonicką. - Powiedziała: "dziecko, masz piękny głos, ale śpiewać to ty nie potrafisz" - wspomina z uśmiechem Małgorzata Walewska. Podobnie było, gdy próbowała wykonywać "Słowika" z Bogną Sokorską. - Profesor, jak już zaczęłyśmy razem pracować, powiedziała: "dziecko, słowik to z ciebie drewniany". Odłożyłam "Słowika" na półkę i już nigdy po niego nie sięgnęłam - mówi.

Zaczęła wygrywać w międzynarodowych konkursach. Szybko została zauważona i zaproszona do wiedeńskiej Staatsoper. Potem występowała już na największych scenach operowych świata. Za nią w świat musieli ruszać polscy melomani - w kraju śpiewała bardzo rzadko.

Zawód wysokiego ryzyka

Jak sama zaznacza, jej praca to "zawód wysokiego ryzyka". - Ludzie sobie nie zdają sprawy z tego, jak bardzo jest urazowy, ile kontuzji się zdarza - mówi i precyzuje: - Chłopcy mają problem z podnoszeniem partnerek, to owocuje problemami z kręgosłupem. Soprany dramatyczne, i ja też, mamy ten problem, że niszczymy sobie kolana od... padania na kolana. I potem jest rehabilitacja - opowiada.

Jak również zaznacza, chociaż występuje od lat, wciąż przed wyjściem na scenę często towarzyszy jej trema. - Stres jest bardzo duży, to są bardzo poważne emocje. Ale energia, która płynie z tych wszystkich ludzi, którzy stoją na scenie i z publiczności, która odbiera tę energię, jest nieporównywalna z niczym - mówi.

Małgorzata Walewska miała jednak dużo bardziej poważne problemy ze zdrowiem niż tylko stres i chore kolana. Podczas premiery Carmen w krakowskiej Operze zasłabła i trafiła na ostry dyżur. Niezdiagnozowana wcześniej borelioza spowodowała ogromne problemy z sercem. Jednak Małgorzata Walewska nie poddała się. Niedługo po wyleczeniu choroby zaśpiewała czterogodzinne przedstawienie operowe w położonym na wysokości 2 tys m n.m.p. Mexico City.

Jak sama zaznacza, dzięki regularnej, długoletniej pracy z oddechem, ma teraz bardzo dobrze rozwinięte płuca. - Doszłam do 120 procent. Jak przodownik pracy w komunizmie - żartuje.

Nie gwiazdorzy. Pracuje

Pomimo ogromnej sławy nie jest wyniosłą divą operową.

- Prawdziwa gwiazda jest grzeczna w sklepie z warzywami i zwraca się do pani sprzedającej pietruszkę z największą atencją. Małgorzata należy do tego grona - mówi Waldemar Dąbrowski, dyrektor Teatru Wielkiego Opery Narodowej. - Jest zasadnicza różnica między gwiazdorstwem udawanym a prawdziwym - dodaje. - Zawsze ją postrzegałem jako równą kobietę, koleżankę, która spokojnie mogłaby naprawić zlew czy pralkę - mówi kompozytor Piotr Rubik

I faktycznie, Małgorzata Walewska potrafi zaśpiewać utwory muzyki pop, często daje recitale, a z zaprzyjaźnionymi projektantami sama wymyśla i czasem przerabia suknie na scenę.

- Moim największym sukcesem jest to, że się nie zaplątałam w suknię z dwumetrowym trenem, gdy grałam pannę młodą - żartuje śpiewaczka.

Nowe wyzwania

Małgorzata Walewska bardzo ciężko pracuje teraz nad operą Wagnera. Jak przed każdą premierą, tak i teraz każdego dnia ćwiczy z korepetytorką. Musi znać każdą nutę i cały tekst nowej opery.

- Kulisy tej sławy to praca i praca. I cierpliwość, i nauka cały czas - wylicza Anna Pawluk, akompaniatorka i korepetytorka śpiewaków operowych.

Niedługo znów będzie można zobaczyć i usłyszeć Małgorzatę Walewską na scenie Teatru Wielkiego - w miejscu, w którym debiutowała. Tym razem, co jest niezwykle rzadkie, zaśpiewa w języku polskim. Wykona partię wdowy w operze opartej na "Balladynie" Juliusza Słowackiego. Już teraz natomiast jest okazja, by - także w naszym kraju, w Krakowie - usłyszeć ją w roli Azuceny w operze Verdiego.

podziel się:

Pozostałe wiadomości

Uwaga! zawsze w Twojej sprawie

Uwaga! zawsze w Twojej sprawie