Zdzisława Sośnicka pierwsze nagrody zdobywała już jako nastolatka. Zadebiutowała w 1963 roku na Festiwalu Piosenki Radzieckiej. Na początek prawdziwej kariery musiała jednak poczekać do występu na festiwalu w Opolu w 1971 roku.
- Czułam się rzoczarowana, że jeśli zostałam tak zauważona przez publiczność, że nie doceniło tego jury. Po wielu latach występów w Opolu zrozumiałam, że w moim przypadku tak jest, przeważnie, że nie dostaję nagród ale mam wielka sympatię publiczności, która była dla mnie niezwykle ważna – mówi pani Zdzisława.
Lata 70. ubiegłego wieku to w życiu naszje bohaterki najbardziej twórczy i aktywny okres. Wydawała płyty, nieustannie koncertowała w Polsce i za granicą – od Wenezueli po Japonię. Współpracowała z największą europejską rewią „Friedrichstadtpalast” w Berlinie. Z każdego festiwalu wracała z nagrodą. W końcu, w 1979 roku udało jej się zwyciężyć także w Opolu.
- Sośnicka lubiła zaskoczenia. Lubiła samą siebie zaskakiwać i publiczność. Lubiła też ryzyko. Chyba ryzyko ją bawiło. Ona nigdy się nie podlizywała. Ja nie pamiętam koncertu, wywiadu, w którym podlizywałaby się publiczności – wspomina Tomasz Raczek, krytyk filmowy i publicysta.
Zdzisława Sośnicka jest wszechstronnie wykształcona muzycznie. Zaczęła od gry na fortepianie. Studiowała wychowanie muzyczne, a ukończyła dyrygenturę chóralną i instrumentalną. Z powodzeniem komponuje. Pod pseudonimem Barbara Bajer napisała muzykę do kilku swoich przebojów, między innymi „Kochać, znaczy żyć”, czy „Taki dzień się zdarza raz”.
- Poprosiłam kilku kompozytorów, którzy napisali muzykę na pierwszą moją płytę, o napisanie czegoś skrajnie innego. Otrzymałam odpowiedź, że niestety nie widzą mnie w innym reportuarze. Załamana usiadłam do pianina i zwyczajnie powiedziałam, muszę sama sobie napisać. Jak powietrza potrzebowałam czegoś innego, bo inaczej nie przeżyłabym zawodowo – wspomina gwiazda.
Sośnicka wciąż zaskakiwała w swoich poszukiwaniach artystycznych. Niezmienna jest natomiast w życiu prywatnym. Męża poznała podczas studiów i są razem do dziś. Jerzy Bajer z wykształcenia jest inżynierem i obecnie prowadzi ich wspólną firmę. Przez wiele lat był jednak także menedżerem żony.
Ostatnio na rynku ukazał się album „Zaśpiewane – niewydane”, zawierający piosenki Zdzisławy Sośnickiej, które nigdy nie ukazały się na płytach i jest suplementem do wydanej wiosną antologii twórczości piosenkarki. Aby nagrania mogły się ukazać gwiazda zażądała od Polskich Nagrań możliwości pracy z najlepszym obecnie w Polsce reżyserem dźwięku.
- Wychowałem się na muzyce z tamtych lat, między innymi na muzyce Zdzisławy Sośnickiej. Tato uwielbiał jej nagrania i te płyty towarzyszyły mi w moim dzieciństwie – mówi Jacek Gawłowski, reżyser dźwięku, producent muzyczny.
Od kilku dni fani Zdzisławy Sośnickiej mogą zatem cieszyć się już podwójnym albumem piosenkarki: „Zaśpiewane, niewydane” i przebojami musicalowymi w wersji angielskiej. Czekamy na więcej.