„Byłam wychowywana w pruskim drylu”

TVN UWAGA! 137706
Czy osoba wychowana w tak zwanym pruskim drylu może być szczęśliwa? - to pytanie zadawała sobie często pisarka Krystyna Kofta. Jako matka odrzuciła tę metodę wychowawczą. Czy udało jej się wychować szczęśliwe dziecko? - o tym w naszej kolejnej rozmowie z cyklu "Moi Mądrzy Rodzice".

Pisarka Krystyna Kofta pochodzi z Poznania. Ukończyła polonistykę, studiowała malarstwo. Feministyczne przekonania prezentuje w swoich książkach i felietonach. Ciągle maluje. Od czasu, gdy sama walczyła z rakiem, angażuje się w działania na rzecz profilaktyki nowotworowej wśród kobiet. Jest żoną profesora socjologii Mirosława i matką nauczyciela biologii Wawrzyńca. ---ramka 21278|prawo|---- Jestem feministką od dziecka. Pewne rzeczy zobaczyłam już w domu. Na przykład matka siedziała po kościele w domu i robiła obiat, a my z tatą i moim rodzeństwem szliśmy na spacer. Kiedyś zażądałam by matka chodziła z nami na spacery. I tak się stało – opowiada pisarka.Rodzice Krystyny Kofty to potomkowie niemieckich osadników w Wielkopolsce. Ojciec był współwłaścicielem fabryki odzieży. Pożar zakładu, a później wojenna zawierucha sprawiły, że żyli bardzo skromnie.- Byłam wychowywana w pruskim drylu. Musiałam do szkoły chodzić zawsze. Sama ścieliłam łóżko, musiałam czysto się ubrać. Nie można było kłaść się na łóżku przy jedzeniu. Trzeba było trzymać łokcie przy sobie. Przy czytaniu trzeba było siedzieć prosto. Obiad zawsze jedliśmy razem i o tej samej godzinie. Spać również trzeba było położyć się zawsze o tej samej porze – wspomina pani Krystyna.Zapraszamy do obejrzenia całego reportażu!

podziel się:

Pozostałe wiadomości