Trudna sytuacja małżeństwa. „Dopóki żyli rodzice, był porządek”

TVN UWAGA! 5106815
TVN UWAGA! 5106815
Katarzynę Barszczewską i Andrzeja Dudę poznaliśmy osiem lat temu. Było o nich głośno, bo pracownik urzędu stanu cywilnego nie chciał, aby niepełnosprawna i jej narzeczony wzięli ślub. Dzięki zainteresowaniu mediów i decyzji sądu, para mogła w końcu złożyć przysięgę małżeńską. Teraz Katarzyna i Andrzej znowu potrzebują pomocy.

O problemach Katarzyny oraz jej męża, poinformowali nas widzowie. Zaniepokoiła ich sytuacja oraz wygląd cierpiącej na czterokończynowe, spastyczne porażenie mózgowe pani Katarzyny.

„Dopóki żyli rodzice, mieszkanie było zadbane”

Odwiedziliśmy panią Katarzynę i pana Andrzeja Dudów w ich mieszkaniu w Warszawie.

- Dopóki rodzice żyli, mieszkanie było zadbane. Od momentu ślubu się pogorszyło. Nie wiem, dlaczego nie sprzątają – mówi nam anonimowo znajoma rodziny.

Pan Andrzej pokazuje nam mieszkanie. Widać w nim zaniedbania: brud i zniszczone sprzęty. Mężczyzna przyznaje, że lokal wymaga generalnego remontu.

- Pani Kasia potrzebuje godnie żyć i godnie się wykąpać. Proszę pójść do łazienki i zobaczyć, jak wygląda ich prysznic. Tam są bariery architektoniczne, choćby dlatego ci ludzie potrzebują pomocy – mówi Maciej Ziółkowski, znajomy pary.

Pomimo że mieszkanie nie lśni czystością, to znajdują się z nim nowe, działające sprzęty: zmywarka, lodówka, pralka.

- Teraz będę im załatwiać schodołaz, żeby Andrzej nie musiał sam wciągać Kasi na wózku po schodach – mówi Olga Ziółkowska, znajoma pary.

W mieszkaniu oprócz małżeństwa mieszkają jeszcze ich znajomi. Zajmują dwa pokoje.

- To nie jest rodzina, to nasi znajomi. Zaoferowaliśmy im pomoc, żeby mieli dach nad głową – mówi pan Andrzej i zapewnia, że to bezinteresowna pomoc, z której nie czerpie żadnych zysków.

„Rodzina odmawia przyjęcia pomocy”

Czy pan Andrzej uważa, że spełnił swoje zadanie jako mąż i opiekun pani Kasi?

- Poniekąd tak i poniekąd nie. Na tę chwilę nie potrafię sobie przypomnieć, co się nie udało, bo za dużo tego się wydarzyło. Udało się przede wszystkim to, że jesteśmy zdrowi, że się nie poddaliśmy, że każdego dnia próbujemy dalej walczyć – mówi Andrzej Duda.

- Panu Andrzejowi przydałaby się pomoc asystenta rodziny, bo zajmuje się panią Katarzyną 24 godziny na dobę i nie jest w stanie ogarnąć porządku – ocenia pani Olga, znajoma pary.

Nasi informatorzy, których zaniepokoił los pani Katarzyny i jej męża, mówią, że pomimo licznych wezwań, nie zauważyli interwencji ośrodka pomocy społecznej.

- Bardzo chcielibyśmy pomóc tej rodzinie, ale oni odmawiają wszelkiej pomocy. Odmawiają przede wszystkim wpuszczenia do mieszkania pracownicy pomocy społecznej i wszelkich rozmów – mówi Andrzej Opala, rzecznik prasowy Urzędu Dzielnicy Praga-Południe.

- Do roku 2011 pani Katarzyna była pod opieką OPS-u, ale po ślubie całkowicie zrezygnowała z pomocy – dodaje.

Zaniedbana rehabilitacja?

Pani Katarzyna wymaga regularnej rehabilitacji.

- Jeśli nie będzie rehabilitowana, to za jakieś 2-3 lata będzie po prostu leżała w łóżku i nic więcej. Wiem to z własnego doświadczenia. Bez rehabilitacji wszystkie stawy będą zastane – mówi pan Maciej, znajomy pary.

Kiedy pani Kasia była ostatnio u rehabilitanta?

- Oj dawno – mówi kobieta.

- To chyba jeszcze przed ślubem było – dodaje jej mąż.

- Kasia powinna być w DPS-ie chociaż dziennym. Tam miałaby zajęcia, rehabilitację. Może jej stan by się wtedy poprawił, stałaby się bardziej samodzielna. Osiem lat zaniedbania to jest bardzo dużo. A Andrzej mógłby w tym czasie pójść sobie dorobić – mówi nam znajoma rodziny, która chciała pozostać anonimowa.

Czy małżeństwo przyjmie pomoc?

Naszemu reporterowi udało się zorganizować i doprowadzić do spotkania pracownika Ośrodka Pomocy Społecznej z panią Katarzyną i panem Andrzejem.

- Jesteśmy w stanie sprostać państwa potrzebom i oczekiwaniom, po warunkiem, że będą państwo chcieli z nami współpracować – mówi Maciej Łagowski, kierownik filii Ośrodka Pomocy Społecznej Praga-Południe.

Dodaje, że OPS może zaoferować rodzinie m.in. usługi opiekuńcze w mieszkaniu, które odciążyłyby pana Andrzeja w opiece nad żoną.

- Ja cały czas się waham, bo boję się, chociaż nie umiem powiedzieć, czego się boję – odpowiada pani Katarzyna.

- Ciężko mi czasem zrozumieć jej obawy – dodaje pan Andrzej, który sam deklaruje, że jest otwarty na pomoc z ośrodka.

- Mam nadzieję, że pod wpływem interwencji, pani Kasia i pan Andrzej zmienią nastawienie z wrogiego na otwarte – słyszymy od Macieja Łagowskiego.

Zgodnie z deklaracją, ostatecznie doszło do spotkania małżeństwa Dudów z pracownikiem OPS. Na początek opiekunka, asystentka z OPS-u, raz w tygodniu będzie spotykała się z małżeństwem w ich mieszkaniu.

- Moim marzeniem byłby teraz remont i doprowadzenie tego mieszkania do takiego stanu, żebym mogła w nim normalnie funkcjonować – mówi pani Katarzyna.

podziel się:

Pozostałe wiadomości