Znany onkolog alarmuje

TVN UWAGA! 171650
- W skali roku można by uratować życie 30 tysięcy chorych na raka, gdyby nie trudności z dostępem do nowoczesnego leczenia – alarmuje wybitny onkolog, prof. Cezary Szczylik. Każdego roku w Polsce diagnozuje się ok. 150 tys. nowych zachorowań onkologicznych.- Są chorzy, których eliminuje się z leczenia! – grzmi prof. Szczylik.

Mowa m.in. o pacjentach z rakiem nerkowokomórkowym, którym NFZ refunduje koszty leczenia celowanymi terapiami, ale tylko wtedy, gdy usunięto im fragment, tudzież całą nerkę. – Chorzy, którzy mają raka w nerce, ale z różnych przyczyn nie mogą być operowani, są z leczenia wyeliminowani! Trzeba ich wysyłać do hospicjum! – mówi ostro profesor. Szczylik jest jednym z najbardziej cenionych i zasłużonych polskich onkologów. W 1983 roku był w zespole, który przeprowadził pierwszy w Polsce przeszczep szpiku kostnego. Od ponad dwudziestu lat kieruje kliniką onkologii Centralnego Szpitala Klinicznego MON. Rocznie hospitalizuje się tu ok. 8 tys. chorych.

- Jak często przychodzą pacjenci, o których pan wie, że jest na świecie lek, mogący im pomóc, ale nie można go zastosować, bo jest nierefundowany? – pyta reporter UWAGI.

- Codziennie! – odpowiada profesor. - Dziś mamy w Polsce nadumieralność chorych. To jest prawdziwy obraz polskiej onkologii – dodaje. Profesor przytacza raport nt. dostępności do leków, jaki powstał w Unii Europejskiej. - Polska jest na poziomie Albanii! – podkreśla. Również raport przygotowany przez jedną z polskich fundacji wylicza, że na 30 najpopularniejszych leków onkologicznych stosowanych w Europie, w Polsce w pełni dostępne są tylko dwa. Stosowanie kolejnych 16 jest obwarowane różnymi ograniczeniami, a pozostałych 12 państwo nie refunduje w ogóle.

Wadliwość systemu idealnie obrazuje historia 6-letniego Aleksego, który zachorował na złośliwy nowotwór wątroby. Guz urósł do gigantycznych rozmiarów i wydawało się, że dla dziecka nie ma ratunku. Aleksa uratował jeden z lekarzy, który zdecydował się na przeprowadzenie skomplikowanej operacji. Problemy się jednak nie skończyły. – Aleks potrzebuje chemioterapii w tabletkach, żeby zabezpieczyła go przed wznową nowotworu. Bo to jest bardzo złośliwy rak – mówi mama chłopca. Lek, którego potrzebuje jej synek nie jest refundowany. – A jedna tabletka kosztuje tys. zł – mówi Joanna Steinke. Tylko tych tabletek jej synek musi dostać co najmniej 24. Ten sam lek jest, co prawda, refundowany w formie dożylnej, ale ta wyniszcza organizm chłopca. Minister zdrowia odmówił matce Aleksa sfinansowania leku. Sprawą zainteresowali się lokalni dziennikarze. – Kiedy tylko dowiedziałem się o tej sprawie, wysłałem pismo do ministerstwa zdrowia. I to przyniosło skutek: resort zadeklarował, że skonsultuje się z konsultantami krajowymi, czy warto by było ten lek refundować – opowiada dziennikarz Głosu Wielkopolskiego, Krystian Lurka. Czy i kiedy lek potrzebny Aleksemu trafi ostatecznie na listę leków refundowanych, nie wiadomo. A chłopiec czekać nie może. Na razie na koncie jednej z poznańskich fundacji rodzinie udało się zgromadzić pieniądze potrzebne na pierwszą partię leku. – Bardzo często chorzy proszą nas o taką pomoc – mówi Elżbieta Kieniewicz z Fundacji Pomocy Dzieciom z Chorobami Nowotworowymi w Poznaniu.

Prof. Szczylik apeluje o rzetelne podejście do leczenia chorych na raka od lat. Przyznaje, że miewa momenty zwątpienia. – Może powinno się zlikwidować zawód lekarza? Wszystkowiedzący urzędnicy, będą rejestrowali leki, a komputer będzie te leki wydawał?! – pyta retorycznie profesor Szczylik.

podziel się:

Pozostałe wiadomości