Żerują na cudzym nieszczęściu

Internet to miejsce działania wielu oszustów. Również tych, którzy dla pozyskania korzyści osobistych wykorzystują chore dzieci. Podszywając się pod osoby szukające pomocy, wyłudzają pieniądze.

- Kubuś urodził się martwy. Został zabrany przez lekarzy. Wiedziałam, że dzieje się coś niedobrego, bo nie słyszałam płaczu mojego dziecka. Kuba był w złym stanie. Urodził się z wrodzonym zapaleniem płuc, miał stan przeddrgawkowy, był podłączony do respiratora – wspomina Joanna Marciniak, matka Kuby. Lekarze uratowali życie chłopca, ale zauważyli, że nie rozwija się normalnie. Po wielu konsultacjach u specjalistów rodzice dowiedzieli się, że Kuba ma porażenie mózgowe. - Jest to porażenie mózgowe w najwyższym stopniu. Rokowanie Kuby jest bardzo złe. Jeżeli nie będzie miał intensywnej rehabilitacji, nawet trzy razy dziennie, to może nigdy nie chodzić samodzielnie. Jeżeli włożymy teraz w niego intensywną pracę, to może się okazać, że będzie mógł się przemieszczać o kulach, balkoniku. Jeżeli nie będzie miał prowadzonej rehabilitacji to nastąpią przykurcze i będzie skazany na wózek inwalidzki – mówi rehabilitant. Rodzice Kuby zastawili mieszkanie, by zdobyć pieniądze na leczenie i rehabilitacje syna. Dzienny koszt leczenia to 250 złotych. Pieniądze dla Kuby zbiera też Fundacja Zdążyć z pomocą. Patryk Błaszyński jest w stanie śpiączki. Chłopiec ma zaburzenia neurologiczne, nie porusza się, nie mówi, ma ataki epilepsji. - Patryk miał operację na stulejkę, po której już się nie obudził. W tej chwili jest w stanie śpiączki czuwającej - mówi pan Błaszyński, tata Patryka. Zarówno rodzice Patryka jak i Kuby starają się o pomoc za pośrednictwem stron internetowych, na których podają numer konta Fundacji Zdążyć z pomocą. Jednak ktoś skopiował treść ich stron i podał swój osobisty numer konta. Takie ogłoszenie umieścił w internecie. Ta sama osoba prosi o pomoc materialną podając się za samotną matkę z trójką dzieci. - To nie jest nasze konto. Jeśli ktoś wpłaci na ten numer pieniądze, da je osobie, która się podszywa pod naszą Fundację – mówi Stanisław Kowalski, prezes Fundacji Zdążyć z pomocą. Wykorzystując zamieszczony w ogłoszeniach adres mailowy dziennikarze skontaktowali się z tą osobą. Okazało się, że jest to kobieta, która przedstawia się jako siostra matki Kuby. Kobieta twierdzi, że siostra wyjechała, ale kazała jej sprawdzać swoją pocztę. Dziennikarze UWAGI! umówili się z oszustką, że przekażą jej paczkę z rzeczami dla Kuby. Reporterzy odwiedzili oszustkę w jej domu razem z matką Kuby. - To jakieś nieporozumienie. Nie wpływały mi pieniądze, bo było z tego chyba aż 120 zł. To nie było żerowanie, to była skopiowana część (ogłoszenia) – broniła się oszustka. - To karygodne, że ktoś się pod nas podszywa i chce odnieść przez to korzyści finansowe. Nie przyszłoby mi do głowy, żeby się podszywać pod chore dziecko celem pozyskanie czegokolwiek dla siebie. Jak się o tym dowiedziałam, byłam sparaliżowana – mówi mama Kuby. Każda próba zbierania pieniędzy w internecie, to zbiórka publiczna. Trzeba mieć na nią zgodę Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Okazuje się jednak, że nikt nie kontroluje zbiórek w internecie. - Tego typu sprawami zajmuje się policja. Obywatel, który ma podejrzenie, że jest popełniane przestępstwo lub sam jest ofiarą przestępstwa, ma prawo i obowiązek zgłosić ten fakt policji. Internet jest tak pojemnym medium, że skontrolowanie wszystkich zamieszczanych w nim ogłoszeń jest poza możliwościami administracji – powiedziano nam w ministerstwie. Administratorzy stron sami muszą weryfikować tych, którzy proszą o pomoc. Na stronie Domu misi w ciągu dwóch lat znaleziono trzy osoby, które podejrzewano, że chcą wyłudzić pieniądze. Wśród nich była kobieta, która zbierała środki na zabiegi i drogie lekarstwa dla dziecka. Strona tej kobiety wciąż jest w internecie, chociaż jej dziecko nie wymaga już finansowania związanego z leczeniem. - Kacper chorował na ciężką chorobę układu chłonnego. Zakończył leczenie, po którym możemy powiedzieć, że dziecko jest zdrowe, wolne od choroby nowotworowej. W tej chwili Kacper nie wymaga żadnego leczenia. Nie widzę powodu chorobowego, dla którego mama mogłaby zbierać pieniądze - tłumaczy Tomasz Ociepa z Pomorskiej Akademii Medycznej. - To nie jest sprawa lekarzy, co kto robi. Bo ja znam wiele przepadków, gdzie ktoś nadużywa pomocy. Mam koleżankę, której syn jest w lepszej kondycji od mojego, a zbiera pieniądze i twierdzi, że jest w ciężkiej sytuacji finansowej. A już trzeci samochód sobie zmieniła – broni się kobieta.

podziel się:

Pozostałe wiadomości