Zabił córkę, a potem siebie? "Chłopak uśmiechnięty do ostatniej chwili"

TVN UWAGA! 228632
Wizyta w ogrodzie zoologicznym miała być urodzinowym prezentem dla Magdy, która ten dzień spędzała z tatą. Nic nie wskazywało na to, że może grozić jej niebezpieczeństwo. Mimo to doszło do tragedii. Mężczyzna odebrał życie najpierw córce, a potem sobie. Co pchnęło go do tak strasznego aktu desperacji?

Swoje ósme urodziny Magda spędzała z ojcem. Kilka dni wcześniej rodzice dziewczynki rozstali się. Wieczorem, dziecko miało wrócić do matki, jednak już po południu kontakt się urwał.

Zwłoki znalazł na strychu

Następnego dnia o zaginięciu córki matka zaalarmowała policję. Policja wszczęła poszukiwania. W poniedziałek dziecko nie pojawiło się w szkole, a w poszukiwania włączyła się rodzina. Zdjęcia córki matka opublikowała w internecie, rozwieszała na słupach i budynkach.

- Matka dziewczynki zgłosiła się do policjantów w poniedziałek. Przyszła osobiście do komendy powiatowej w Gostyninie i złożyła zawiadomienie o tym, że ojciec dziewczynki zabrał ją dzień wcześniej i nie oddał matce, tak jak to było ustalone, a miał odstawić dziewczynkę do matki około 19 dzień wcześniej - mówi Alicja Śledziona z Komendy Wojewódzkiej Policji w Radomiu. Jak wspomina, matka nie przedstawiła żadnych okoliczności, które mogłyby wskazywać na to, że mogło dojść do tragedii.

Jak wspomina Iwona Śmigielska-Kowalska z Prokuratury Okręgowej w Płocku, z przesłuchania chrzestnego dziewczynki, który był z nią i jej ojcem w niedzielę w centrum handlowym, wynika, że ojciec Magdy był zmartwiony tym, że w jego związku się nie układało. - Pocieszali go, że być może wszystko się naprawi - mówi prokurator.

Po czterech dniach od zgłoszenia zaginięcia, w odległym od zabudowań pustostanie, zwłoki wnuczki i jej ojca dziadek Magdy, który postanowił włączyć się w poszukiwania. - Przeczesywał położone niedaleko miejsca zamieszkania nieużytki. Zobaczył samochód stojący niedaleko budynku i to spowodowało, że zaczął już dokładnie penetrować budynki. Tam na strychu ujawnił zwłoki syna i wnuczki - opisuje Iwona Śmigielska-Kowalska. Jak przypuszczają śledczy, ojciec najpierw powiesił swoją córkę, a potem w ten sam sposób zabił sam siebie. - Już teraz to nic nie jest ważne - mówi teraz zrezygnowany dziadek dziecka.

Skąd tak desperacki krok?

W rodzinie nie było problemu alkoholu czy przemocy. Jednak wcześniejsze próby rozstania rodziców Magdy i spór o opiekę nad dzieckiem, sprawiły, że nad rodziną nadzór objął kurator. Według sąsiadów jednak mężczyzna nie pokazywał po sobie, że ma kłopoty. - Chłopak uśmiechnięty do ostatniej chwili - mówi o ojcu dziewczynki sąsiadka, która rozmawiała z nim niedługo przed tragedią.

Co wpędziło ojca dziewczynki w tak potężną desperację? Czy frustracja narastała od dawna? Jak bardzo wpłynęło na niego rozstanie? Czy zaplanował i przygotował samobójstwo?

Jak ocenia psycholog Emilia Szymanowicz, człowiek, który jest na skraju wytrzymałości i postrzega sytuację, w której się znalazł jako beznadziejną, widzi świat jako wrogi i zły. - Wtedy czasami ta osoba, która postanawia sama zakończyć to cierpienie poprzez samobójstwo, chce ze sobą zabrać kogoś, kogo kocha, kogoś najbliższego - mówi.

Okoliczności tragedii wciąż bada prokuratura.

podziel się:

Pozostałe wiadomości