To może przytrafić się również Tobie!

TVN UWAGA! 137914
Utrata dokumentów może mieć niewyobrażalne konsekwencje, nawet mimo zgłoszenia tego faktu policji. Wystarczy, że osoba posługująca się skradzionym lub utraconym dokumentem popełni przestępstwo.

Historia pana Sebastiana może się przytrafić każdemu, kto stracił dokumenty. Wystarczy, że ktoś posługując się nimi popełni przestępstwo i trafi do systemy informacyjnego Schengen – europejskiej bazy danych osób poszukiwanych. Pan Sebastian każdego dnia dojeżdża do pracy ponad 30 kilometrów. Pracuje jako projektant w firmie produkującej schody. Utrzymuje całą rodzinę, bo żona opiekuje się córeczką i chorym na porażenie mózgowe synkiem. Choroba chłopca zmusza państwa Grzella do częstych wyjazdów na zabiegi i rehabilitacje. Ponad dwa miesiące temu cała rodzina wracała z udanej operacji z Krakowa. - Policja zatrzymała nas do rutynowej kontroli. Policjant zabrał moje dokumenty, sprawdził je w swoim komputerze. Po chwili funkcjonariusz podszedł ze swoim kolegą i poprosił, żeby wysiadł z samochodu. Kazał mi się oprzeć o samochód, rozstawić ręce i nogi. Przeszukali mnie – wspomina pan Sebastian Grzella. - Poszłam do policyjnego samochodu zobaczyć, co się dzieje. Kiedy otworzyłam drzwi zobaczyłam, że mąż ma na rekach kajdanki – dodaje żona pana Sebastiana. Podczas kontroli okazało się, że dane pana Sebastiana figurują w Systemie Informacyjnym Schengen – europejskiej bazie osób ściganych za przestępstwa. Z informacji wynikało, że jest groźnym przestępcą, który może posiadać broń. Po trzech godzinach policjanci ustalili, że pan Sebastian nie jest tym, kogo poszukuje policja w całej Europie. Zapewnili go, że sprawę wyjaśnią, by sytuacja nie powtórzyła się. Jednak mimo telefonów do kilku jednostek policji w Polsce, pan Sebastian przez dwa miesiące nie dostał żadnej informacji w sprawie usunięcia jego danych z systemu informacyjnego Schengen. Wciąż żyje w stresie i niepewności. - Boję się jeździć. Każda rutynowa kontrola policji może się skończyć zatrzymaniem na kilka godzin na komisariacie – mówi Sebastian Grzella. Dopiero po interwencji dziennikarzy UWAGI! policja wysłała odpowiednie dokumenty do Niemiec. Zdjęcie pana Sebastiana wraz z odciskami palców umieszczono w policyjnej bazie danych po to, by w razie kolejnego zatrzymania można było ustalić jego tożsamość w ciągu kilku minut a nie kilku godzin.

podziel się:

Pozostałe wiadomości