Szczęście wbrew prawu

Od pół roku siedmioletnia Marcelina i jej babcia są skazane na tułaczkę i życie w ukryciu. Musiały uciekać, bo sąd uznał, iż dla dziewczynki dom dziecka jest lepszy od opieki dziadków – ludzi, dla których dziewczynka jest całym światem.

Gdy matka Marceliny umarła, dzieckiem opiekowali się dziadkowie. Stworzyli jej prawdziwy, bezpieczny dom, otoczyli miłością i ciepłem. Ojciec dziecka przestał się interesować dziewczynką, pobierał jednak za nią rentę. Gdy sąd zdecydował o przyznaniu opieki nad Marceliną dziadkom, wtedy o córce przypomniał sobie jej ojciec. Odwołał się od decyzji sądu i rozpoczął batalię o przywrócenie opieki nad dziewczynką. Sądowy kołowrót - odwołania ojca i dziadków Marceliny trwa już 7 lat. Pół roku temu sąd nieoczekiwanie zdecydował, że dziewczynka ma trafić do domu dziecka lub rodziny zastępczej. Wbrew temu, co mówi sędzia, dziadkowie potrafili dobrze zaopiekować się wnuczką. Nie wiadomo, czym kierował się sąd wysyłając dziewczynkę do domu dziecka, ale trudno dopatrzyć się tu dobra dziecka. Dziadkowie zapewniają, że są w stanie ukrywać Marcelinkę tak długo, aż będzie mogła wrócić bezpiecznie do domu, bo jak mówią tylko tam czeka na nią prawdziwa miłość.

podziel się:

Pozostałe wiadomości