Staś, Daniel, Maja, Sandra – ofiary molestowania czy brutalnej rozgrywki dorosłych?

TVN UWAGA! 315794
Czworo rodzeństwa zostało odebranych biologicznym rodzicom i trafiło do rodziny zastępczej. Tam, zdaniem biologicznej matki i babci, miały być krzywdzone psychicznie i fizycznie. Rodzice zastępczy odpierają oskarżenia. Upływający czas dochodzenia działa na niekorzyść zarówno rodziny zastępczej jak i dzieci.

Pani Daria, biologiczna matka czwórki rodzeństwa szczerze opowiada o sytuacji w ich rodzinnym domu.

- Dzieci widziały dużo zła ze strony ojca. Były awantury, alkohol. Widziały, jak mnie poniżał, bił. Policja interweniowała kilkanaście razy. Był kurator, mieliśmy ograniczone prawa rodzicielskie – wylicza.

Udało się znaleźć rodzinę zastępczą, która zdecydowała się przyjąć całą czwórkę. Najmłodszy Staś miał osiem miesięcy, Daniel trzy lata, Maja pięć, a Sandra dziewięć lat.

- Wszystkie dzieci trafiły do nas z problemami skórnymi. Najmłodszy Staś już na pierwszy rzut oka był dzieckiem mocno zaniedbanym. Miał osiem miesięcy i ledwo trzymał główkę. Nie było mowy o odwracaniu się, przewracaniu, siadaniu – wspomina matka zastępcza.

Okazało się, że najstarsza dziewczynka miała poważne problemy psychiczne. Nie współpracowała z opiekunami, była agresywna, po niespełna trzech tygodniach pobytu w rodzinie zastępczej wyskoczyła z okna i trafiła do szpitala.

- Sandra po tym, jak wyskoczyła przez okno, opowiadała mi, że dzień wcześniej wujek przyszedł do niej do pokoju, że na nią siadał, że był nagi, że coś poczuła w sobie, ale nie wie, co to było. Miała powiedziane, że jeśli o tym komukolwiek powie, to być może już nigdy nie trafi do mamy – opowiada biologiczna matka.

Wypadek na placu zabaw?

Dziewczynka w szpitalu przebywała prawie dwa miesiące. Młodsze rodzeństwo pozostawało w rodzinie zastępczej, ale babcia chciała, aby wszystkie wnuki znalazły się pod jej opieką. Po trzech miesiącach sąd rodzinny zgodził się i cała czwórka trafiła do babci.

- Dzieci dostałam trzeciego lipca. Po dwóch miesiącach jak dzieci były u mnie, zaczęły opowiadać, że jak szły się kąpać pod prysznic, to wujek mocno mył krocze. A Mai tylko wujek. I wkładał paluchy w pupę. To się ciągle przewijało – opowiada babcia.

- Maja trafiła do szpitala. Powiedziała, że spadła z huśtawki. Nie wiedziała, na co. Dwa miesiące potem zaczęła opowiadać, że ranę pupy zrobił jej wujek na łóżku. Że siedziała w kałuży krwi, potem założyli jej podpaskę i zawieźli do szpitala – dodaje biologiczna matka.

Rodzina zawiadomiła prokuraturę, która przesłuchała dziewczynki, ale doniesienie złożono dopiero po tym, jak dzieci trafiły pod opiekę babki. Śledczy od blisko pięciu miesięcy czekają na opinię biegłego psychologa.

Tymczasem rodzina zastępcza przedstawia zupełnie inną wersję zdarzeń.

- To był wypadek na placu zabaw. Dziecko wisiało na drabinkach i upadło na coś na pupę. Tak się złożyło, że była w pobliżu pielęgniarka. Zanieśliśmy ją do łazienki, obmyliśmy. Ranę opatrzyliśmy, na ile się dało w domu i pojechaliśmy od razu do szpitala. Dokumenty, wypis ze szpitala, wszystko mamy – opowiada.

Odpowiedzialni za rodzinę, w której umieszczono czwórkę rodzeństwa, są urzędnicy Powiatowego Centrum Pieczy Zastępczej. Zdaniem urzędników koordynator cały czas współpracował z rodzicami zastępczymi i był na bieżąco informowany, o wszystkich niepokojących sygnałach.

- Rodzina od razu poinformowała nas, że doszło do wypadku na placu zabaw z urazem krocza dziewczynki. Uwierzyliśmy w tą relację – przekonuje Kamila Mackiewicz - Klimczuk z Powiatowego Centrum Pieczy Zastępczej w Głogowie.

„Niepokojące zachowania były odnotowane dużo wcześniej”

Prokuratura nie postawiła nikomu zarzutów. Więcej światła rzuca na tę sprawę Sąd Rodzinny w Głogowie, który już dużo wcześniej dostrzegł niepokojące zachowanie u jednej z dziewczynek.

- Dziewczynki mogły doświadczać przemocy. Pytanie, kiedy to było i pod czyją opieką wówczas pozostawały. Pierwsze sygnały o tym, że starsza dziewczynka zachowuje się nietypowo, pochodzą z okresu, gdy dzieci były pod opieką matki biologicznej. Biegli zwrócili uwagę na fakt, że ta 8-letnia dziewczynka robiła makijaż, nosiła szpilki. Wspominała też o spotkaniach z mężczyznami. To były niepokojące sygnały dla sądu – mówi Katarzyna Dąbrówny z Sądu Rejonowego w Głogowie.

Mimo obaw na spotkanie z nami zdecydowała się matka zastępcza. Rodziną zastępczą są od niedawna. To były pierwsze dzieci, które trafiły do ich domu, mają również swoje biologiczne dzieci i to ze względu na nie, kobieta poprosiła o anonimowość.

- Od początku dzieci sygnalizowały, że mama i dziadkowie kazali im się mnie nie słuchać, bo jak będą niedobrzy, to szybciej wrócą do domu. Nie boję się tych pomówień i oszczerstw. Te dzieci były szczęśliwe. Wiedziały, że co wieczór będzie kąpiel, kolacja. Pytały mnie: Dlaczego zawsze masz ciepłą wodę? – opowiada kobieta i dodaje: Panie od Majki z przedszkola powiedziała, że teraz to zupełnie inne dziecko. Majka jest radośniejsza, weselsza, jest czysto ubrana, ma koleżanki, która zapraszają ją na urodziny. Jak ona mi to mówiła, rozpierała mnie duma.

Nie wiadomo, ile jeszcze potrwa dochodzenie. Upływający czas działa na niekorzyść rodziny zastępczej, która mierzy się z piętnem oraz dzieci, które mogły paść ofiarą okropnej manipulacji ze strony najbliższych.

Brak postępów w prokuratorskim śledztwie mnoży wątpliwości, czy rodzina zastępcza powinna opiekować się innymi dziećmi. Prokurator nie chciał rozmawiać z nami przed kamerą. Poinformował nas, że nikomu nie postawiono zarzutów, nie wiadomo też, kiedy zakończą sprawę. Dla sądu rodzinnego decyzja prokuratury ma kluczowe znaczenie, jakie dalsze kroki podejmować w sprawie dzieci.

Opieka nad czworgiem rodzeństwa okazała się dla babci zbyt dużym wyzwaniem. Kurator wydał złą opinię o sytuacji panującej w domu. Sąd rodzinny rozdzielił rodzeństwo i po raz kolejny umieścił dzieci w rodzinach zastępczych. Pod opieką babci wciąż pozostaje najstarsza dziewczynka, bo nikt nie chce opiekować się dzieckiem, które wymaga szczególnej uwagi.

- Jest mi bardzo przykro z tego powodu, że ta sprawa tyle się ciągnie. Uważam, że pokrzywdzonymi są zarówno dzieci i my. Życzę im [babci i matce biologicznej dzieci – red.] spokojnego życia w zdrowiu, ale raczej nie życzę im, by odzyskali te dzieci. Jeśli oni się nie zmienią, to te dzieci będą zmarnowane – kończy matka zastępcza.

Oficjalnie śledztwo przedłużono do 19 lutego, biegli mają ocenić czy dziewczynki mówiły prawdę, czy mogły konfabulować. Matka biologiczna stara się odzyskać dzieci. Złożyła już odpowiednie dokumenty w sądzie.

podziel się:

Pozostałe wiadomości

Historia największej mafii paliwowej w Polsce. „Śmialiśmy się, że przeskoczymy Orlen”

Historia największej mafii paliwowej w Polsce. „Śmialiśmy się, że przeskoczymy Orlen”

Jak radzi sobie 9-letnia Julka, kebaby i powrót do historii pana Stanisława [TYDZIEŃ W UWADZE!]

Jak radzi sobie 9-letnia Julka, kebaby i powrót do historii pana Stanisława [TYDZIEŃ W UWADZE!]

Chciał zwrócić uwagę nastolatkom, został zastrzelony. "Żyje się tutaj w strachu"

Chciał zwrócić uwagę nastolatkom, został zastrzelony. "Żyje się tutaj w strachu"

Miał uwięzić w piwnicy nowo poznaną kobietę. Został aresztowany

Miał uwięzić w piwnicy nowo poznaną kobietę. Został aresztowany

„Jakby nie pszczoły, to leżelibyśmy na łopatkach”. Wracamy do historii pana Stanisława

„Jakby nie pszczoły, to leżelibyśmy na łopatkach”. Wracamy do historii pana Stanisława

W przeszczepionym szpiku ujawniono komórki rakowe. Weronika pilnie potrzebuje krwi

W przeszczepionym szpiku ujawniono komórki rakowe. Weronika pilnie potrzebuje krwi

Zjada je codziennie 5 mln Polaków. Co naprawdę jest w kebabach?

Zjada je codziennie 5 mln Polaków. Co naprawdę jest w kebabach?