
Skatował kota metalową pałką. Sąd wypuścił go na wolność
Mateusz B. skatował kota metalową pałką, a jego partnerka nagrała to telefonem. Oboje usłyszeli zarzuty znęcania się nad zwierzęciem. Sąd zdecydował, że mogą wyjść na wolność. Obrońcy zwierząt są oburzeni. Ponadto okazało się też, że mężczyzna na posesji ma też inne zwierzęta, które mogły być maltretowane.
Kilka dni temu w sieci pojawiło się nagranie, na którym widać, jak młody mężczyzna kilkukrotnie uderza kota metalową pałką. Zwierzę próbuje uciekać, ale po pewnym czasie nie jest już w stanie.
O sprawie informowaliśmy już na naszej stronie. Szybko ustalono, kim jest oprawca kota oraz młoda kobieta, która nagrywała całe zdarzenia. Okazało się, że jest to Mateusz B. z miejscowości Prabuty (woj. pomorskie) oraz jego ówczesna dziewczyna 19-letnia Klaudia Cz. Organizacja OTOZ Animals Kwidzyn poinformowała o sprawie policję.
19-latka sama zgłosiła się na policję. Przyznała się, że to ona nagrywała film. W oświadczeniu opublikowanym na Facebooku Klaudia Cz. napisała, że zrobiła to, ponieważ bała się swojego partnera. Następnego dnia na policję zgłosił się również 20-letni Mateusz B.
Prokurator przedstawił obojgu zarzut znęcania się nad kotem ze szczególnym okrucieństwem. Grozi za to od 3 do 5 lat więzienia.
- Kobieta nie przyznała się popełnienia zarzucanego jej czynu. Mężczyzna się przyznał – mówi prok. Grażyna Wawryniuk, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Prokuratura wnioskowała o areszt dla obu podejrzanych, ale sąd odrzucił ten wniosek. Mateusz B. i Klaudia Cz. dostali dozór policyjny oraz zakaz kontaktowania się ze sobą.
- Prokurator nie zgadza się z taką decyzją i będzie składał zażalenie – dodaje prok. Wawryniuk.
Inne zwierzęta odebrane. Kot mógł być bity
Z decyzją nie zgadza się również OTOZ Animals Kwidzyn, które od początku uczestniczy w sprawie. Organizacja wystąpiła z wnioskiem o uznanie jej stroną w sprawie i będzie domagała się surowej kary dla oskarżonych.
Ponadto Paweł Gebert z OTOZ Animals Kwidzyn informuje, że z posesji, na której mieszka Mateusz B., odebrano trzy zwierzęta: dwa psy i kota.
- Gdy dowiedzieliśmy się, że Mateusz B. po 48 godzinach wyszedł z aresztu, inspektorzy udali się na miejsce i odebrali zwierzęta. Nie wydawały się być zaniedbane, ale ponieważ oskarżony wrócił do domu, pojawiła się obawa, że może stać im się krzywda – mówi Paweł Gebert.
Pomimo że stan zwierząt początkowo nie budził zaostrzeń, to wyniki badań wskazują, że ktoś mógł się nad nimi znęcać.
- Kot ma stare, zagojone już obrażenia. Zauważyliśmy ślady po złamaniu szczęki oraz dziury w okolicy grzbietu. Czekamy jeszcze na dokładną obdukcję weterynaryjną – opowiada Gebert.
Dodaj komentarz