Pęknięta czaszka

Dramat Dariusza Rafalskiego rozpoczął się w gabinecie zabiegowym szpitala Akademii Medycznej w Warszawie. Tu podczas pobierania krwi pan Darek stracił przytomność i upadł na podłogę uderzając głową o posadzkę, co doprowadziło do pęknięcia podstawy czaszki. Gdy po kilku minutach odzyskał przytomność został skierowany na salę chorych, gdzie oczekiwał na zabieg usunięcia polipa w gardle. Pacjent mimo poważnego upadku nie został przebadany.

Gdy w końcu dokonano prześwietlenia czaszki i przeprowadzono badanie tomografii komputerowej, lekarze zdiagnozowali pęknięcie podstawy czaszki i wielkiego krwiaka, który uciskając na mózg po 3 dniach doprowadził do śmierci pacjenta. Nie pomogły nawet 2 operacje głowy, którymi lekarze próbowali jeszcze ratować pana Darka. Na pomoc było już za późno. Sprawa trafiła do prokuratury i biegłych, którzy uznali, że lekarze popełnili 3 poważne błędy. To one doprowadziły do śmierci pacjenta. Po pierwsze okazało się, że stołek do pobierania krwi nie miał podłokietników i oparcia, co doprowadziło do upadku pacjenta. Po drugie, lekarz powinien był natychmiast sprawdzić czy uderzenie głową o posadzkę nie uszkodziło czaszki. I po trzecie biegli ustalili, że lekarze z niewiadomych powodów zwlekali aż 1,5 godziny z wykonaniem tomografii komputerowej głowy, którą w trybie pilnym zleciła lekarka podczas porannego obchodu. Prokurator uznał, więc winę lekarza i skierował do sądu akt oskarżenia Lekarze nie chcą rozmawiać o przyczynach śmierci pana Darka. Co więcej w ogóle nie poczuwają się do winy. W przeciwieństwie do prokuratury żadnych błędów w postępowaniu lekarzy opiekujących się panem Darkiem nie dopatrzył się także Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej Lekarzy, który umorzył postępowanie w tej sprawie.

podziel się:

Pozostałe wiadomości