18-latkowie z problemami psychicznymi będą musieli wybierać między leczeniem a nauką?

TVN UWAGA! 324826
Dziesiątki młodych ludzi z zaburzeniami psychiatrycznymi żyje w niepewności. Od kilku miesięcy Narodowy Fundusz Zdrowia nie płaci za ich terapię w dziennych oddziałach psychiatrycznych. Lekarze alarmują, że ta sytuacja może doprowadzić do dramatycznych sytuacji.

Oddział dzienny psychiatryczny w Gdańsku

Na oddział dzienny psychiatryczny w Gdańskim Centrum Zdrowia każdego roku trafiają dziesiątki młodych ludzi.

- Ten oddział powstał 16 lat temu. Teraz mamy w okresach jesienno-zimowych około 50-60 osób. To jest bardzo dużo – mówi Kalina Skwarska, psychiatra i ordynator Oddziału Dziennego Psychiatrycznego dla Dzieci i Młodzieży w Gdańskim Centrum Zdrowia. I dodaje: To jest młodzież, która jest bardzo wrażliwa, depresyjna, z problemami w rodzinie i w relacjach z rówieśnikami. Najczęściej po próbach samobójczych, z myślami samobójczymi.

Na oddział trafia młodzież z różnymi problemami: cechami syndromu Aspergera, ADHD, lękiem społecznym, nerwicą natręctw, atakami paniki, depresją, FAS – Alkoholowym Zespołem Płodowym, zespołem stresu pourazowego.

- Te dzieci są w okresie wchodzenia w dorosłość. To jest bardzo kryzysowy moment, ponieważ młodzież z zaburzeniami psychicznymi często boi się dorastania. Pomagamy im przekroczyć tę barierę. Dajemy im możliwość przebywania w przyjaznym otoczeniu nauki i leczenia. Naszym celem jest nauczenie ich, jak sobie radzić w dorosłości – tłumaczy Kalina Skwarska.

Oddział dzienny pomaga nastolatkom

Na gdański oddział dzienny trafia młodzież, która z powodu zaburzeń psychicznych, często nie radziła sobie w szkole. Tu, dzięki wsparciu specjalistów, nadrabiali zaległości. Wielu z nich mogło przebywać na oddziale do ukończenia nauki, czasem nawet do 21. roku życia, a za ich terapię płacił Narodowy Fundusz Zdrowia.

Jedną z pacjentek oddziału dziennego jest Helena. Nastolatka trafiła tam rok temu, ponieważ, jak sama mówi, zdała sobie sprawę, że nie jest w stanie chodzić do zwykłej szkoły. Czuła się w niej nierozumiana, nie miała wsparcia, którego potrzebowała.

- Myślę, że oddział dzienny Helenie pomógł wejść w rytm nauki. Potrafiła w miarę konsekwentnie odrabiać prace domowe, na czas spotykać się online z nauczycielami. Patrzyliśmy na to z satysfakcją – mówi pan Michał, ojciec Heleny.

- Zaczęła współpracować z nami, z nauczycielami. Zaufała im. Po raz pierwszy w życiu ma terapeutkę, która potrafi z nią rozmawiać i Helenka się przy niej rozwija. To jest ogromna wartość dla nas wszystkich – dodaje pani Barbara, matka nastolatki.

- Spodobało mi się to, jak zachowują się nauczyciele, że są tacy, jak powinni być wszędzie. Są wyrozumiali, pomocni. (…) Widziałam u siebie bardzo dużą poprawę, nawet moi znajomi to zauważyli – mówi Helena.

„Młodzi dorośli będą wybierać między leczeniem a nauką”

Na początku roku, nad oddziałem dziennym psychiatrycznym w Gdańskim Centrum Zdrowia zawisły ciemne chmury.

- Dostaliśmy nagle telefon, że jest niebezpieczeństwo, że nasza córka zostanie pozbawiona możliwości nauki w tej szkole, ponieważ ukończyła 18 lat. Wyszło nowe rozporządzenie, które spowodowało, że jej pobyt nie będzie już refundowany – mówi pani Barbara, matka Heleny.

- Jestem sfrustrowany. Sytuacja jest bardzo ciężka, bo to były wieloletnie zmagania, a teraz trzeba będzie wszystko zacząć od nowa – dodaje ojciec, pan Michał.

Nowe przepisy dotyczące pobytu pełnoletnich osób w oddziałach otwartych psychiatrycznych precyzują sposób finansowania ich terapii. Narodowy Fundusz Zdrowia zdecydował, że nie będzie pokrywał kosztów terapii osób, które ukończyły 18 lat, odsyłając ich tym samym do poradni psychiatrycznych lub oddziałów dla dorosłych.

- Osoba po kryzysie psychicznym, która jest młodym dorosłym lub jest tuż po skończeniu 18 lat, nie może wrócić do swojej macierzystej szkoły. Młodzi dorośli przed maturą będą musieli podjąć decyzję, czy kontynuować leczenie, czy naukę. Oddziały dzienne dla osób dorosłych nie zapewniają możliwości nauki – tłumaczy Łukasz Szostakiewicz, psychiatra z Oddziału Psychiatrii Dzieci i Młodzieży w Instytucie Psychiatrii i Neurologii.

Przerwanie terapii może mieć tragiczne skutki

- Moja siostra jest teraz w takiej sytuacji. Ma iść do trzeciej klasy liceum, za miesiąc kończy 18 lat i nie wyobrażam sobie, że wróci do normalnego liceum, w którym nigdy nie była. Od gimnazjum miała nauczanie indywidualne, a potem trafiła na oddział dzienny. Będzie musiała zmienić całe otoczenie – mówi Małgorzata.

Pani Małgorzata w przeszłości również uczestniczyła w terapii na gdańskim oddziale dziennym. Trafiła tam, ponieważ nie radziła sobie z trudną sytuacją rodzinną.

- Mój tata ma chorobę afektywną dwubiegunową i jest alkoholikiem. Było dość ciężko. Nie dawałam sobie z tym rady, bardzo się tego wstydziłam. Do 18. roku życia miałam siedem prób samobójczych. Bardzo pomogło mi, że byłam na oddziale dziennym, gdzie mogłam przejść terapię – mówi.

- Boimy się, że jeśli dojdzie do takiej sytuacji, to moja siostra prawdopodobnie nie zda. Trafi do szpitala psychiatrycznego z powodu pogorszenia stanu psychicznego – dodaje.

- Absolutnie nie może być tak, że młodzież nie będzie miała możliwości kontynuacji leczenia. Naprawdę podziwiam ludzi, którzy o tym decydują i się tego nie boją. Chyba jest im wszystko jedno, czy ten człowiek się zabije czy nie – mówi Kalina Skwarska, psychiatra i ordynator Oddziału Dziennego Psychiatrycznego dla Dzieci i Młodzieży w Gdańskim Centrum Zdrowia.

- Gdy młodzież przedwcześnie kończy leczenie, to skutkiem często są samobójstwa. Osoby, które się nie leczą, wypadają z rynku pracy, popadają w uzależniania. To są zjawiska zbadane i opisane – dodaje.

Co będzie z 18-latkami? „Nie ma dla nich żadnej oferty”

Dlaczego NFZ ograniczył potrzebującym prawo do korzystania z nauki i terapii? Gdzie mają szukać kompleksowej opieki pełnoletni, którzy chcą ukończyć edukację?

W odpowiedzi NFZ zapewnił nas, że finansuje terapię osób, które w trakcie pobytu na oddziale dziennym ukończyły 18. rok życia. Tymczasem rzeczywistość w Gdańskim Centrum Zdrowia jest zgoła odmienna.

- NFZ od lutego w zasadzie przestał nam płacić i musieliśmy oddać jeszcze pieniądze za styczeń. Pytaliśmy, co mamy zrobić z 18-latkami i czy NFZ za nich zapłaci. Dostaliśmy odpowiedź, w której Fundusz powołuje się na rozporządzenie Ministra Zdrowia z 16 czerwca. Powiedziano nam, że edukacja nie jest w ich kręgu zainteresowań – mówi Kalina Skwarska.

- Mam taką pacjentkę, która ma 18 lat, kończy teraz 8. klasę, i zostaje w próżni. Nie może pójść do szkoły zawodowej, bo takie szkoły też nie przyjmują 18-latków. Nie ma dla niej żadnej innej oferty – opowiada.

„Ktoś dał mi szansę i nagle ją odebrał”

- Brak mi słów. Po tylu latach znaleźliśmy dla niej miejsce, gdzie ona zaczęła się rozwijać i nagle ma to zostać nam odebrane. Nie wyobrażam sobie tego – mówi pani Barbara, matka Heleny.

- To, że nagle prawnie staję się dorosła, nie zmienia mi umysłu. Ja nadal się uczę i chcę się uczyć. Do matury zostały mi jeszcze dwa lata. Przez tę decyzję będę musiała wrócić do zwykłej szkoły, gdzie sobie nie radzę – mówi Helena i dodaje: Ktoś dał mi szansę i nagle ją odebrał.

- Jeśli faktycznie do tego dojdzie, to wysiądziemy z Helenką z pociągu, który jechał do celu i znowu będziemy się błąkać po polach. Dzieci, które zostaną pozbawione możliwości rozwoju w szkole, która im się należy, będą jak wyrzucone bezpańskie psy. Ja nie wiem, jak one sobie poradzą. Myślę, że w dorosłym życiu będą musiały leczyć traumę po takiej edukacji. Być może część skończy edukację, ale przepłaci to zdrowiem – dodaje jej matka.

Po tym, jak zajęliśmy się tą sprawą, Ministerstwo Zdrowia zapewniło nas, że będzie trybie pilnym analizować kwestie finansowania pełnoletnich pensjonariuszy oddziałów dziennych psychiatrycznych dla dzieci i młodzieży.

podziel się:

Pozostałe wiadomości