„Nauczycielowi dał w twarz, rzucał ławkami". Problem z agresywnym ośmiolatkiem

TVN UWAGA! 304421
Z ośmioletnim uczniem szkoły podstawowej w Sieradzu nie radzą sobie dzieci i nauczyciele. Dlatego rodzice drugoklasistów postanowili, że ich dzieci nie będą chodzić do szkoły.

Rodzice czwórki uczniów ze szkoły podstawowej w Sieradzu nie puszczają dzieci do szkoły. Nie chcą, by miały kontakt z agresywnym kolegą z klasy.

- Nauczycielowi dał w twarz, wyzywał mnie. Byłam w szoku, że dziecko z drugiej klasy może się tak strasznie zachować – mówi Monika Cierplikowska, matka jednej z uczennic.

- On jest nieobliczalny. Walił głową dziecka o ścianę. Rzucał ławkami i krzesłami – mówi Ewa Gwizdała, matka jednego z uczniów i dodaje: W poniedziałek dotknęło nas to bezpośrednio, bo pobity został nasz syn, kilkakrotnie dostał z otwartej dłoni.

Do pobicia Mateusza doszło na szkolnym korytarzu przed rozpoczęciem lekcji. Świadkiem tego zdarzenia była Monika Cierplikowska.

- Odprowadzałam dziecko do szkoły, zobaczyłam dwóch chłopców i trzeciego jak ich bardzo mocno uderza. Zaczęłam bronić tego dziecka, mówić, żeby je zostawił. W zamieszaniu znalazłam się w klasie, a on zaczął mnie kopać i bić Mateusza. Strzelił mi w twarz i przez jakiś czas nie wiedziałam, co się dzieje. Moja córka zaczęła strasznie płakać i krzyczeć.

„Nauczyciele nie reagują”

Ojciec Mateusza pojechał do szkoły, żeby odebrać pobitego syna.

- Nagle do pokoju pani pedagog przybiegł chłopiec i powiedział, że ten ośmiolatek znowu atakuje. Pobiegłem na salę gimnastyczną i zobaczyłem, że dziecko dostało szału, a nauczyciele nie reagują, normalnie prowadzą lekcje. Złapałem je, żeby nie mogło bić innych. Po chwili wbiegła pani pedagog. W trakcie przekazywania jej dziecka zostałem uderzony z pięści w twarz, a pani pedagog dostała w twarz z otwartej ręki.

Według rodziców w szkole przez ostatnie trzy lata dochodziło do różnych incydentów z agresywnym uczniem. Z powodu zachowania chłopca w ciągu ostatnich miesięcy policja interweniowała w szkole pięć razy, z czego w minionym miesiącu trzykrotnie.

- W tych przypadkach sporządzaliśmy notatkę urzędową, wykonaliśmy inne drobne czynności procesowe i całość materiału wysłaliśmy do sądu rodzinnego – mówi mł. asp. Paweł Chojnowski, rzecznik Komendanta Powiatowego Policji w Sieradzu.

Sąd

Sąd rodzinny we wrześniu ubiegłego roku ograniczył matce prawa rodzicielskie i nakazał jej podjęcie treningu kompetencji wychowawczych. Wyznaczono też kuratora, który ma nadzorować postępowanie matki.

- Mama chłopca musi podjąć szkolenie. Najlepiej z psychologiem, celem dostosowania swoich umiejętności do problemów związanych z dzieckiem. Ma nauczyć się odpowiedniego reagowania na postępowanie syna, tak, żeby skutecznie na niego wpływać – mówi Elżbieta Sadowska-Augustyniak, wiceprezes Sądu Okręgowego w Sieradzu.

W najbardziej drastycznym przypadku sąd może zdecydować o umieszczeniu dziecka w pieczy zastępczej.

„Dziecko nie jest winne”

Matka agresywnego chłopca nie chce rozmawiać z mediami. Dlatego o pomoc w wyjaśnieniu i zrozumieniu całej sytuacji poprosiliśmy psycholog.

- Dziecko nie jest winne. Winni są dorośli. To dziecko wychowywało się w jakiejś rodzinie, ono ma dostarczane zewnętrzne bodźce. Może mieć jednostkę chorobową, która zaburza jego funkcjonowanie i musimy ją wyeliminować, na przykład poprzez farmakoterapię, albo terapię – mówi Agnieszka Balla, psycholog dziecięcy.

Szkoła zaproponowała rodzicom, którzy zostawili dzieci w domu, indywidualny tok nauczania. Ale ci chcą, aby to agresywny ośmiolatek uczył się poza szkołą. Na to jednak nie zgadza się jego matka.

- Nie możemy dawać dzieciom komunikatu, że nie mogą pójść do szkoły, bo jest agresywne dziecko i dorośli nie potrafią sobie poradzić. Uważam, że należy zastanowić się nad indywidualnym nauczaniem tego dziecka. Jeśli ta czwórka może mieć indywidualnie nauczanie, to, dlaczego indywidualnego toku nie może mieć jedno dziecko? – sugeruje Balla.

Dyrekcja szkoły nie chce komentować sprawy. Twierdzi, że jest w stałym kontakcie z rodzicami i robi wszystko by rozwiązać problem.

- Szkoła podejmuje działania w celu wyjaśnienia, co się wydarzyło, ponadto informacje na temat tego dziecka zostały przekazane do instytucji, które zajmują się małoletnimi – mówi Beata Adamiak, dyrektor Szkoły Podstawowej numer 1 w Sieradzu.

Sąd Rodziny zajmie się sprawą ośmiolatka pod koniec października. Jak poinformowali nas przed emisją reportażu rodzice, agresywny chłopiec zaatakował w poniedziałek ponownie. Podczas tego ataku dzieci, które wystąpiły w reportażu były w szkolnej w świetlicy, gdzie zorganizowano im indywidualne nauczanie.

podziel się: