Maszynista winny katastrofy w Babach

Na karę 3 lat i 3 miesięcy więzienia Sąd Okręgowy w Piotrkowie Trybunalskim skazał Tomasza G., maszynistę pociągu PKP Intercity, który w sierpniu 2011 roku wypadł z torów. Do katastrofy doszło w miejscowości Baby pod Piotrkowem.

Na miejscu zginęła jedna osoba, kolejna zmarła kilka tygodni później w szpitalu. Poszkodowanych zostało łącznie 162 pasażerów.

Wyrok w sprawie

Sąd orzekł ponadto wobec maszynisty 4-letni zakaz prowadzenia pojazdów w ruchu kolejowym - mówi dziennikarzowi Uwagi! Agnieszka Leżańska, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Piotrkowie Trybunalskim. - Maszynista niedostatecznie obserwował wskazania semaforów. Do katastrofy doszło, bo pociąg jechał za szybko - niemal trzy razy szybciej, niż pozwalało oznakowanie – powiedział TVN Witold Błaszczyk z piotrkowskiej prokuratury. - W ten sposób maszynista stworzył zagrożenie dla zdrowia i życia nie mniej niż 250 pasażerów składu, którym kierował.

TVN UWAGA! 1330726

Bez okularów korekcyjnych i aktualnego rozkładu jazdy

Tuż przed tym, jak z torów wykoleiły się lokomotywa i cztery inne wagony, pociąg pędził z prędkością 113 km/h. Biegli orzekli, że w miejscu tragedii pociąg mógł jechać maksymalnie 40 km/h. Pociąg kierowany przez Tomasza G., jak i cała infrastruktura były sprawne. Wersję śledczych już rok po katastrofie podzieliła Państwowa Komisji Badania Wypadków Kolejowych, która opublikowała swój raport w 2012 roku. Wynika z niego, że bezpośrednią przyczyną wykolejenia się pociągu było przekroczenie dopuszczalnej prędkości. Do katastrofy przyczyniło się też to, że maszynista nie dostosował się do wskazań semafora, w tym sygnału nakazującego zmniejszenie prędkości. Okazało się też, że maszynista prowadził bez okularów korekcyjnych zaleconych przez lekarza okulistę. Maszynista nie miał też przy sobie aktualnego rozkładu pociągu i jechał w przekonaniu, że ma opóźnienie, choć tak nie było.

TVN UWAGA! 1330744

Maszynista nie przyznaje się do winy

Tomasz G. podczas śledztwa i procesu nie przyznawał się do winy. Podkreślał, że wskazania semafora nie informowały o ograniczeniach, więc - według jego wersji - przez Baby mógł jechać z maksymalną prędkością. - Od czasu wypadku żyjemy z żoną w ciągłym stresie. Zawsze byłem dobrym pracownikiem i nie odpowiadam za to, co się stało w Babach - mówił w czasie procesu Tomasz G. Po stronie maszynisty są też kolejowe związki zawodowe, których przedstawiciele byli na każdej sprawie. Tomasz G. a miał opinię dobrego, sumiennego pracownika.

Do wypadku doszło w dniu 12 sierpnia 2011 r. o godz. 16.15, niedaleko miejscowości Baby k. Piotrkowa Trybunalskiego. Wykoleił się wówczas pociąg TLK relacji Warszawa Wschodnia – Katowice. Z torów wypadła lokomotywa, która uderzyła w nasyp. Za nią z torów wypadły cztery wagony, jeden z nich przewrócił się. W wyniku wypadku zmarły dwie osoby: na miejscu 52-letni mężczyzna, a w szpitalu, w wyniku obrażeń, 63-letnia kobieta. Ostatecznie poszkodowanych zostało 162 pasażerów.

podziel się:

Pozostałe wiadomości

Jak radzi sobie 9-letnia Julka, kebaby i powrót do historii pana Stanisława [TYDZIEŃ W UWADZE!]

Jak radzi sobie 9-letnia Julka, kebaby i powrót do historii pana Stanisława [TYDZIEŃ W UWADZE!]

Chciał zwrócić uwagę nastolatkom, został zastrzelony. "Żyje się tutaj w strachu"

Chciał zwrócić uwagę nastolatkom, został zastrzelony. "Żyje się tutaj w strachu"

Miał uwięzić w piwnicy nowo poznaną kobietę. Został aresztowany

Miał uwięzić w piwnicy nowo poznaną kobietę. Został aresztowany

„Jakby nie pszczoły, to leżelibyśmy na łopatkach”. Wracamy do historii pana Stanisława

„Jakby nie pszczoły, to leżelibyśmy na łopatkach”. Wracamy do historii pana Stanisława

W przeszczepionym szpiku ujawniono komórki rakowe. Weronika pilnie potrzebuje krwi

W przeszczepionym szpiku ujawniono komórki rakowe. Weronika pilnie potrzebuje krwi

Zjada je codziennie 5 mln Polaków. Co naprawdę jest w kebabach?

Zjada je codziennie 5 mln Polaków. Co naprawdę jest w kebabach?

Zostawiał dzieci, wychodził z autokaru i urywał lalce głowę. „Coś strasznego, jak z horroru”

Zostawiał dzieci, wychodził z autokaru i urywał lalce głowę. „Coś strasznego, jak z horroru”