Jest jak agent. Kulisy Sławy Martyny Wojciechowskiej

TVN UWAGA! 254681
W Nigerii podczas nagrania programu strzelano, w Pakistanie jej ekipie zarekwirowano cały sprzęt. Dwa lata temu poważnie zachorowała. W Kulisach Sławy, druga część spotkania z Martyną Wojciechowską.

Od dekady Martyna Wojciechowska realizuje program „Kobieta na krańcu świata”, w tym czasie zwiedziła 60 różnych krajów. Jak podkreśla, nie podróżuje do miejsc, ale do ludzi, by opowiadać ich historie.

Historia Kabuli

- Mam takie poczucie, że zmieniamy losy kobiet, które są bohaterkami naszych historii. Czasem w małym stopniu, dając im możliwość wypowiedzenia się. To działa dopingująco, mobilizująco. Ale czasem w znaczącym stopniu, jak w przypadku Kabuli – przywołuje dziennikarka.

Chodzi o dziewczynę z Tanzanii, którą okaleczono, bo jest Albinoską. Ta opowieść tak wzruszyła Polaków, że w kilka dni uzbierano ponad 100 tysięcy złotych, by Kabula mogła studiować.

Za film o Kabuli i dzieciach albinosach, „Ludzie duchy” Martyna dostała wiele nagród, ostatnio w Londynie.

„Dziecko Martyny”

Przez ostatnie 10 lat podczas zdjęć Martyna w podróżach spędziła wspólnie z ekipą 500 dni, 30 krotnie okrążając kulę ziemską.

- „Kobieta na krańcu świata” to jest dziecko Martyny. Tak traktuje ten program. Wie jak należy z nim postępować, jak je wychowywać - mówi Katarzyna Białek, producentka programu. I zaznacza. - Jak ktoś chce wiedzieć, jaka naprawdę jest Martyna Wojciechowska to powinien obejrzeć program. Ona jest taka sama w życiu prywatnym, jak w tym programie.

Carmen

Martyna zaprzyjaźnia się ze swoimi bohaterkami. Jedną z nich jest Boliwijka Carmen Rohas, która w swoim życiu doświadczyła przemocy domowej, gwałtów i upokorzenia. Aby samotnie utrzymać rodzinę walczy w ringu.

- Carmen powiedziała, że to jest dla niej to jest bardzo ważne. Że nareszcie może to komuś powiedzieć, ktoś ją wysłucha, że ta historia, gdzieś poleci w świat i może pomoże innym kobietom, które borykają się z problemem przemocy domowej – mówi Martyna Wojciechowska.

Dziennikarka po 10 latach wróciła do swojej bohaterki.

- Zobaczyłam warunki, w których żyje, że jej życie nie ma happy endu. Pomyślałam, że cudowne byłoby, gdyby ona zobaczyła, jak wiele znaczy dla innych kobiet – dodaje Martyna.

Dlatego zaprosiła Karmen na kilka dni do Warszawy, gdzie razem spędziły czas na przyjemnościach.

„Martyna jest, jak agent”

„Kobieta na krańcu świata” często jest nagrywana w trudnych warunkach. W Nigerii ktoś zaczął strzelać za oknem budynku, gdzie był nagrywany program.

- To są programy wielkiego ryzyka. Spotkania z różnego rodzaju reżimami, systemami, policją, czy wojskiem. Ostatni z programów w Pakistanie o mało się źle nie skończył – mówi Edward Miszczak, dyrektor programowy TVN.

Jak podkreśla Miszczak Martyna jest jak agent.

- W Pakistanie zabrali jej cały sprzęt telewizyjny. Przeszukali wszędzie, ale jednej kasety nie znaleźli. Z tego powstał wielki program. To jest taki charakter, że wejdzie w każde miejsce. Zawsze każdego ogra i na końcu jest zwycięzcą – mówi Miszczak.

- Nauczeni doświadczeniem, kopiujemy materiały, żeby były pochowane. W biuście, w torbie. Jak straciliśmy cały sprzęt to wyjęłam jeden, drugi telefon. Powiedziałam: i tak zrobimy ten program – opowiada dziennikarka.

Uznany fotograf Tomasz Tomaszewski przywołuje historię wyjazdu Martyny do Indii.

- Wielokrotnie zwracałem jej uwagę na to, że nie powinna tak ryzykować. Pojechała do klasztoru, w którym też byłem. Mówię: Martyna wejdziesz tam na bosaka i będą szczury dookoła, tysiące szczurów. Wszystkie są chore, więc błagałem, żeby nie pozwoliłaby na nią wszedł. Dostaje zdjęcie, gdzie kuca i jest cała oblepiona szczurami – mówi Tomaszewski. I dodaje. - Tak się zdenerwowałem, że napisałem jej coś okropnego.

Egzotyczna choroba

Dwa lata temu Martyna poważnie zachorowała.

- Bardzo gwałtownie schudłam. Straciłam ponad 20 kilogramów. Słabłam z dnia na dzień. To był trudny moment, gdy poczułam, że dzieje się coś niedobrego, nad czym nie mam kontroli – opowiada dziennikarka.

- Wiedzieliśmy, że coś przywiozła. Trzy kliniki w Polsce nie mogły sobie z tym poradzić – przypomina Edward Miszczak.

W końcu chorobę udało się przezwyciężyć. - Zdecydowanie wygrałam. Na pewno nie zarażam – zapewnia dziennikarka.

Osobowość

- Martyna jest wyjątkowa osobą. Osobowością. Nie ma konkurencji. Myśmy nigdy konkurentkami nie były, bo ja skończyłam, a ona zaczęła. To tak, jakby przekazanie pałeczki. Myślę, przynajmniej ona tak opowiada, że inspirowaliśmy z Tonym [Halikiem- red.] jej zainteresowanie. I zajęcie się programami – mówi podróżniczka Elżbieta Dzikowska.

Martyna ma kolejne plany.

- Mam wiele marzeń. Przede wszystkim dotyczące kolejnych podróży na krańce świata. Kolejnych filmów dokumentalnych. Marzą mi się kolejne góry do zdobycia – mówi dziennikarka. I zaznacza. - Moim największym marzeniem dzisiaj jest wychowanie Maryśki na silną, niezależną, mądra kobietę, która będzie umiała o sobie decydować.

X edycja kobiety na krańcu świata już niebawem, wiemy, że w niektóre wyprawy Martyna będzie chciała angażować swoją córkę Marysię.

Martyna Wojciechowska została wyróżniona, jako pierwsza Polka tytułem Barbie Shero – kobiety, która inspiruje dziewczynki i kobiety do spełniana marzeń i realizacji celów. Wraz z wyróżnieniem Martyna otrzymała niecodzienna statuetkę – lalkę Barbie inspirowaną jej wyglądem.

podziel się:

Pozostałe wiadomości