Kochała swoje dzieci, otruła je

TVN UWAGA! 138096
- Kochała je ponad życie – tak o matce trójki dzieci mówią jej znajomi. Kobieta uciekła od znęcającego się nad nią konkubenta do ośrodka pomocy. Co doprowadziła ją do tego, że otruła dwójkę młodszych dzieci i sama próbowała popełnić samobójstwo?

Teresa B. razem z 9-letnią Gabrielą, 5-letnim Mateuszem i najstarszym z rodzeństwa Rafałem mieszkała w domu readaptacji społecznej Szansa w Opolu. Wprowadziła się do niego, bo chciała uciec od konkubenta, który przez lata pił i maltretował ją. Zarówno jej sąsiedzi z poprzedniego miejsca zamieszkania, jak ci z Szansy mówią, że mimo trudnych warunków matka robiła wszystko, by zapewnić dzieciom jak najlepsze warunki. - Miała dużo długów przez konkubenta, ale pracowała, żeby dzieciom niczego nie zabrakło – mówi znajoma Teresy B. z opolskich Grudzic, gdzie mieszkała z Józefem Sz. - Sprzątała klatki schodowe, urzędy – mówi przyjaciółka Teresy B. z domu Szansa. – Rafał też starał się pracować. Wszyscy znajomi podkreślają niezwykłą miłość, jaka panowała między matką i jej dziećmi. - Jej młodsze dzieci kolegowały się z moją córeczką – pogodne, wesołe – mówi Joanna Desperak, mieszkanka Szansy, przyjaciółka Teresy B. – Kiedy Gabrysia wracała ze szkoły albo Mateuszek z podwórka od razu do niej lecieli – i wołali mama, mama. Również Alicja Trojak, dyrektorka szkoły podstawowej nr 15 w Opolu, w której uczyła się Gabriela mówi, że dziecko miało z matką bardzo dobre relacje, ale kobieta nie zawsze radziła sobie z wychowywaniem córki. Nauczyciele często upominali matkę, że dziewczynka opuszcza lekcje albo przychodzi do szkoły głodna. Widząc, że Teresa B. radzi sobie coraz gorzej, pół roku temu dyrektorka szkoły poprosiła o pomoc kuratora. Sąd ograniczył Teresie B. władzę rodzicielską. Z relacji mieszkańców Szansy wynika, że to właśnie wtedy kobieta zrezygnowała z pracy, załamała się i zaczęła się dziwnie zachowywać. - Była obecna tylko ciałem, ale myślami gdzieś indziej – mówi przyjaciółka Teresy B. z domu Szansa. – Teresa nie chciała, żeby o tym, co się z nią dzieje nikomu mówić, bo bała się, że jej wtedy zabiorą dzieci. Załamała się. Jako pierwszy załamanie Teresy B. zauważył jej kurator sądowy. W kwietniu zwołał w tej sprawie spotkanie z pracownikami Szansy, na którym ustalono, że kurator ograniczy wizyty, a w domu readaptacji zapewnią Teresie B. pomoc psychologiczną. Władze opolskiego Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie, które zarządzają Szansą zapewniły Teresie B. pomoc lekarza psychiatry. Ten przepisał jej leki. Tymi lekami otruła Gabrielę i Mateusza, a potem próbowała otruć siebie. Znalazł ich najstarszy z rodzeństwa Rafał. Dziewczynki nie udało się reanimować, Mateusz zmarł kilka godzin później. Teresa B. przeżyła. Została tymczasowo aresztowana. Do czasu procesu będzie przebywała w zamkniętym szpitalu pod opieką psychiatrów. Grozi jej nawet 25 lat więzienia. Najstarszy syn Teresy B. Rafał jest pod stałą opieką psychologów. - Nie miała siły walczyć – mówi Julia Piwko, siostra Teresy B. – Człowiek, który traci nadzieję i nie widzi w nikim oparcia posuwa się do najgorszego.

podziel się:

Pozostałe wiadomości