Kim są ludzie walczący z reklamami?

TVN UWAGA! 139176
Do kieszeni chowają sekatory, nożyczki lub scyzoryki i wyruszają w miasto, aby wyczyścić okolicę z nadmiaru banerów i plakatów. Denerwuje ich liczba reklam i to, że nikt nad nimi nie panuje. W dodatku billboardy, które zalewają polskie miasta często są powieszone bez wymaganych pozwoleń...

Tomasz Genow jest studentem filozofii i historii sztuki. Od kilku lat angażuje się w akcje, które mają przywrócić estetyczny porządek w mieście. - Policja mówiła mi, że ja nie jestem od tego. Podobno zajmują się tym odpowiednie instytucje, ale te instytucje zajmują się tym od 20 lat drogą urzędową i jest coraz gorzej – mówi Tomasz. - Jest to trochę walka z wiatrakami. Jednak to co robimy, to jedna z niewielu metod jakie nam pozostały. Nasze działania pokazują jak bardzo niektórzy są zdesperowani i jak bardzo zależy nam na tym, żeby przestrzeń publiczna była czysta. Dla mnie to jest taki krzyk rozpaczy. Oczywiście nie my tym się powinniśmy się zajmować, od tego powinny być służby i przepisy, a także świadomość reklamodawców – dodaje Małgorzata Lamperska, aktywistka miejska. Polskie prawo nie precyzuje, co jest reklamą ani gdzie można ją instalować. Przedsiębiorca powinien jednak zgłosić reklamę do odpowiedniego urzędu, który sprawdzi czy jest zgodny z planem zagospodarowania przestrzennego i spełnia odpowiednie warunki techniczne. Aby nakłonić firmy do zdjęcia wielkoformatowych billboardów poznańscy aktywiści publikują ich zdjęcia w Internecie. - Zdjęcia nośników i reklam wysyłamy do nadzoru budowlanego i stamtąd mamy informacje na temat ich legalności. Większość niestety jest nielegalna – mówi Anita Krzyżaniak, stowarzyszenie "Ulepsz Poznań". Nadmiar reklam to ogromny problem także w Zakopanem. Usunięcie wielkoformatowego billboardu wymaga skomplikowanego postępowania administracyjnego. Ich likwidacją powinien zająć się tamtejszy nadzór budowlany, bo jako jedyny ma do tego narzędzia. - Podejrzewam, że większość reklam, które mija się wjeżdżając do Zakopanego jest postawiona bez wymaganego pozwolenia lub zgłoszenia. Przeprowadzone postępowania sprawdzające wybrane około 40 reklam dowiodły, że jedynie trzy czy cztery reklamy były legalnie postawione – komentuje sytuację Jan Kęsek, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego w Zakopanem. Dziesiątki szyldów i tablic z ogłoszeniami dominują także na wielu krakowskich ulicach. Grupa osób, dla których ważna jest uporządkowana przestrzeń, postanowiła przekonać przedsiębiorców do wymiany krzykliwych reklam na bardziej stonowane. - Każdy dostał swojego projektanta, który dla niego miał bezpłatnie przygotować projekt reklamy. Znaleźliśmy też firmę, która zgodziła się za niewielkie pieniądze zrobić te reklamy – opowiada Paweł Kubisztal, stowarzyszenie Podgórze.pl. Gdyby prawo dotyczące reklam zostało znowelizowane, miejscy partyzanci nie musieliby narażać się na zatrzymanie przez policję, a samowola reklamowa byłaby ścigana przez odpowiednie instytucje.

podziel się:

Pozostałe wiadomości