Kiedy stanie przed sądem?

Skorumpowany prokurator z Katowic do tej pory nie stanął przed sądem: sędziowie poprosili o wyłączenie ich ze sprawy. Proces przeciwko niemu zacznie się dopiero wtedy, gdy znajdzie się choć jeden sędzia, który go nie zna.

Mirosław M. pracował w jednej z katowickich prokuratur rejonowych. Prowadził sprawy wypadków drogowych. W zamian za umorzenie postępowania żądał pieniędzy. Wymuszał łapówki najczęściej od zatrzymanych po pijanemu kierowców zawodowych. Był tak bezczelny, że osobiście do nich dzwonił i wprost proponował ”załatwienie sprawy”. Jeden z kierowców nie chciał dać łapówki. O sprawie powiadomił naszych dziennikarzy. Wyposażony w ukrytą kamerę wybrał się do prokuratora, by zaproponować pieniądze w zamian za natychmiastowy zwrot prawa jazdy. W chwilę po przyjęciu łapówki - czterech tysięcy złotych, do gabinetu prokuratora wkroczyła policja. Mirosław M. został aresztowany. Po kilkumiesięcznym śledztwie powstał akt oskarżenia, który trafił do sądu rejonowego w Katowicach. Pojawił się jednak problem. Mirosław M. zna tam wielu sędziów. Proces przeciwko byłemu prokuratorowi zacznie się dopiero wtedy, gdy znajdzie się choć jeden sędzia, który nie zna oskarżonego prokuratora. - Sędziowie sądu rejonowego zwrócili się do sądu okręgowego z prośbą o wyłączenie ich z rozpatrywania tej sprawy – mówi sędzia Teresa Truchlińska-Binasik, rzecznik sądu okręgowego w Katowicach. Podczas śledztwa wyszły na jaw nowe okoliczności: prokurator miał problemy psychiczne i nadużywał alkoholu. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że jego przełożeni dobrze o tym wiedzieli. Prokuratura jednak odrzuca tę wersję. Prokuratura odrzuca też wątek korupcyjnych powiązań Mirosława M. z przełożonymi, choć nagranie z ukrytej kamery na taką możliwość wskazuje. - Postępowanie wykluczyło, by przełożeni czerpali jakąś korzyść z przyjęcia łapówki przez M., bądź je aprobowali – mówi Tomasz Tadla, rzecznik prokuratury okręgowej w Katowicach. – Wszystko wskazuje na to, że przywołując swoją przełożoną, prokurator M. chciał podnieść swój prestiż w oczach petenta. Jak wykazało śledztwo, tylko w ciągu kilku miesięcy prokurator miał zarobić ok. 20 tys. zł. Po zatrzymaniu próbował popełnić samobójstwo. Trafił do szpitala psychiatrycznego. Jeśli proces się rozpocznie, grozi mu nawet 10 lat więzienia.

podziel się:

Pozostałe wiadomości