15-latka z wielkim sercem. "Poleciały łzy. Ale nie strachu, tylko współczucia"

TVN UWAGA! 236699
Dramat 31-letniej Joli, która od lat uwięziona jest we własnym ciele, i niesamowita postawa 15-latki, która opiekuje się chorą kobietą. Co pcha dziewczynę do pomagania innym?

- Chcę wam opowiedzieć historię pewnej kobiety, której pomagam - zaczyna Karolina. - Jola ma 31 lat. Kiedy miała 26 lat, trzy miesiące po tym, jak urodziła synka, trafiła do szpitala na operację. Operacja przebiegła pomyślnie, ale nie wiadomo dlaczego, ani na jak długo, zatrzymała się jej akcja serca. Teraz stała się osobą leżącą, niemówiącą, potrzebującą stałej opieki oraz rehabilitacji - mówi.

"Nie wiedziałam, czy wrócę"

- Jak byłam pierwszy raz, było ciężko. Nie wiedziałam, czy wrócę. Ale wróciłam i nie żałuję - mówi Karolina. Jak wspomina, początkowo ciężko było jej patrzeć na Jolę. - Ale na koniec spotkania podeszłam, wzięłam Jolę za rękę i poleciały łzy. Ale nie strachu, tylko współczucia, że taka tragedia się stała - opowiada.

Karolina Widła, gimnazjalistka z okolic Stargardu, odwiedza chorą Jolantę Pietrzak od pół roku. Nastolatka zainteresowała się wolontariatem podczas rekolekcji. Poznała ludzi, którzy dzielili się wrażeniami i doświadczeniem z pomagania osobom chorym. To zainspirowało Karolinę.

- Dużo nauczyła się Karola, jak żona opiekowała się moimi rodzicami, przy łóżku. Umarli w domu - opowiada ojciec Karoliny Wiesław Widła i dodaje: - Jak żona chodziła do mojej mamy i ojca, [Karolina] widziała, jak się człowiekiem trzeba opiekować.

Konkretna, zdecydowana, ambitna...

- Uważam, że jeżeli mogę zrobić coś dobrego dla drugiego człowieka, to dlaczego mam tego nie robić - mówi 15-latka.

Karolina nie jest typową nastolatką. Poza wolontariatem, Karolina wywiązuje się z obowiązków szkolnych, domowych, gra w piłkę nożną, uprawia biegi przełajowe, zapisała się też do... ochotniczej straży pożarnej. Zawsze jest zaangażowana w to, co robi, a przy tym pomysłowa oraz skromna i nieco nieśmiała.

- Konkretna, zdecydowana, ambitna, dosyć rygorystyczna w swoich postępowaniach i sądach. Nie ogląda się na działania innych ludzi, tylko sama podejmuje inicjatywę i sama działa, sama robi. Nie oczekuje też za to żadnej nagrody ani poklasku - wylicza Bogna Urbańska, pedagog w gimnazjum Karoliny.

"Warto pomagać"

W przyszłości Karolina chciałaby zostać policjantką. Do matury zamierza być wolontariuszką. Chce nadal wspierać chorą Jolę i dodatkowo pomagać w hospicjum. Teraz koncentruje się na zbiórce funduszy na tzw. cyber oko dla Jolanty, której urządzenie ułatwi kontakt ze światem. W ciągu tygodnia od założenia strony udało jej się już zebrać 5 tys. zł. Brakuje jeszcze 20.

- Ja bym nigdy na taki pomysł nie wpadła, jak Karolina. Sama w internecie umieściła, że zbieramy dla Joli na cyber oko, które może pomóc mojej córce w porozumiewaniu się z nami - mówi z łzami w oczach Teresa Drapińska, matka chorej kobiety. A Karolina precyzuje: - Cyber oko to urządzenie, które pozwoli jej na komunikację z bliskimi. Może tam wyrazić swoje potrzeby, tak jak "chce mi się pić", "chce mi się jeść", może też grać w gry. Wodząc wzrokiem chory może wyrazić to, co czuje - tłumaczy.

- Ta historia nauczyła mnie, że największą wartością jest pomaganie, nie dostawanie. Warto pomagać - mówi dziewczyna.

Zbiórka na Cyber oko jest prowadzona tutaj: https://pomagam.pl/cyberoko

podziel się:

Pozostałe wiadomości