Gang zarabiał na zdradach

Zorganizowany gang wyłudzał od biznesmenów od kilkudziesięciu do nawet stu tysięcy złotych w zamian za nie ujawnianie kompromitujących dowodów zdrady. Szantażyści starannie wybierali cel swojego ataku - ofiara musiała mieć pieniądze i rodzinę. Można ją było wtedy łatwo zastraszyć. Obserwacja trwała zwykle kilka tygodni.

Szpiedzy gangu wiedzieli o swej ofierze wszystko - gdzie mieszka, pracuje, w której szkole uczą się jej dzieci. Dokładnie sprawdzano sytuację rodzinną ofiar, kontakty biznesowe, a także skłonność do flirtów i romansów. Kobiety uwodził 47-letni prawnik podstawiany przez gang. Bogaci mężczyźni wabieni byli przez profesjonalne prostytutki. Mężczyźni nie mieli pojęcia, że trafiają do specjalnych mieszkań uzbrojonych w dziesiątki kamer i mikrofonów. Po kilku tygodniach, gdy już zapominali o ”skoku w bok”, dzwonił telefon od nieznajomego mężczyzny. Gangsterzy nie przebierali w środkach. Gdy ofiary nie chciały płacić, szantażyści grozili wysłaniem kasety do pracy i rodziny. Jednej z bizneswoman grozili nawet, że rozrzucą pikantne zdjęcia w szkole jej dziecka. Niewielu odmawiało.

podziel się:

Pozostałe wiadomości