Miał objawy COVID-19, ale wypisali go do domu. Teraz jego żona walczy o życie

TVN UWAGA! 328834
Skandaliczne podejście lekarzy ze szpitala miejskiego w Białymstoku. Mimo że jeden z pacjentów miał objawy zakażania koronawirusem, wypisano go do domu. Niestety, mężczyzna zaraził żonę, która walczy o życie pod respiratorem.

Ojciec pani Moniki na początku września przez dwa tygodnie był pacjentem szpitala miejskiego w Białymstoku. Pod koniec pobytu dręczył go suchy kaszel. Jednak z karty informacyjnej nie wynika, by na oddziale wewnętrznym i gastroenterologii lekarze zlecili wykonanie testu na COVID-19.

- Mama, dwa dni po wypisie taty ze szpitala, dostała wysokiej gorączki, pojawił się suchy kaszel i delikatne duszności. W nocy z soboty na niedzielę nasiliły się duszności u mojego taty i mojej mamy. Zadzwonili po pogotowie, które od razu ich zabrało. Została postawiona diagnoza po samych objawach, test był tylko potwierdzeniem koronawirusa – mówi Monika Pilis.

Kobieta jest w stanie krytycznym

Obecnie rodzice pani Moniki przebywają w innym białostockim szpitalu - MSWiA. 56-letni ojciec pani Moniki jest w stanie stabilnym. Musi mieć jednak dodatkowo podawany tlen.

Z kolei matka jest w stanie krytycznym. Kobieta ma 46 lat i oddycha tylko dzięki respiratorowi.

- Był moment, że się polepszyło, ale teraz znowu się pogorszyło. Lekarze każą czekać. To dla nas był szok, że ta choroba może przebiegać w taki ciężki sposób. Mama jest młodą kobietą, która jest totalnie zakochana w swoim wnuku. Zawsze można było liczyć na jej pomoc. Nie dopuszczam myśli, że miałoby jej zabraknąć. W tamtym tygodniu, jak rozmawiałam z lekarzami, saturacja wynosiła 21 procent. To bardzo źle – mówi Pilis.

„Cały czas martwię się o rodziców”

Pani Monika może jedynie podać przez personel szpitala rzeczy potrzebne ojcu. O odwiedzinach nie ma mowy.

- Cały czas martwię się o rodziców. Zwłaszcza o mamę, ktoś musi ponieść konsekwencje tego zaniedbania – uważa pani Monika.

Szpital miejski w Białymstoku, podobnie jak inne placówki medyczne w Polsce, boryka się z brakami kadrowymi. Oddział szpitala, w którym przebywał ojciec pani Moniki, był nawet przez pewien czas zamknięty przez sanepid z powodu zakażenia koronawirusem. Dodzwoniliśmy się do lekarki pełniącej od niedawna obowiązki dyrektora szpitala.

- Nie jestem od udzielania informacji. Proszę zadzwonić do sekretariatu i uzyskać tam informacje. Proszę uwierzyć, że pracujemy w składzie kilku osób, więc to jest bardzo trudne – usłyszeliśmy.

podziel się:

Pozostałe wiadomości

Zamówili meble i zaczęły się problemy. „Pani A. zapłaci, żeby ten program nie był emitowany”

Zamówili meble i zaczęły się problemy. „Pani A. zapłaci, żeby ten program nie był emitowany”

Czy panią Martę można było uratować? „Nawet nie włączyli sygnałów w karetce”

Czy panią Martę można było uratować? „Nawet nie włączyli sygnałów w karetce”

Miał ponad 3 promile alkoholu i kierował autem. Świadkowie zatrzymali nietrzeźwego kierowcę

Miał ponad 3 promile alkoholu i kierował autem. Świadkowie zatrzymali nietrzeźwego kierowcę

Piekło 5-letniego Piotrusia. „Biła go po twarzy i szarpała”

Piekło 5-letniego Piotrusia. „Biła go po twarzy i szarpała”

Po czterech latach odzyskała córkę. „Sprawiedliwość wygrała”

Po czterech latach odzyskała córkę. „Sprawiedliwość wygrała”

Oceń stan szkolnej toalety, pobierz dokument!

Oceń stan szkolnej toalety, pobierz dokument!

Komfort czy koszmar? Jaki jest stan szkolnych toalet?

Komfort czy koszmar? Jaki jest stan szkolnych toalet?