Nie lubię patrzeć wstecz

TVN UWAGA! 3626269
TVN UWAGA! 3626269
- Mężczyźni wariowali na jej widok – mówi o aktorce Ewie Szykulskiej reżyser i jej były mąż Janusz Kondratiuk. – Nie lubię gapić się na własną przeszłość, chcę dalej grać, być, żyć – mówi ona sama.

Ewa Szykulska podbiła kino jeszcze zanim skończyła szkołę aktorską. Występowała zarówno w polskich, jak i zagranicznych filmach, głównie w Rosji. Grała arystokratki, wyniosłe damy lub niedostępne piękności.- Głos, bardzo wyrazista uroda i umiejętności warsztatowe – to razem składa się w całość pod tytułem Ewa Szykulska, za którą reżyserzy przepadają – mówi Juliusz Machulski, reżyser.Szerokie emploi pokazała w filmach Janusza Kondratiuka, pierwszego męża. Szczególnie wyrazistą kreację stworzyła w jego filmie "Dziewczyny do wzięcia", gdzie u boku amatorek zagrała dziewczynę z prowincji, która przyjechała do stolicy, by znaleźć męża.- Angażowano ją jako piękność, a piękność łatwo zagrać, gdy się nią jest – mówi Janusz Kondratiuk. – Ja jej zawsze przydawałem jakiś element, który to zaburzał – na przykład okulary albo srebrne zęby.Od ponad 30 lat Ewa Szykulska ma drugiego męża, Zbigniewa, który jest inżynierem i pasjonatem starych samochodów. Para nie ma dzieci, ale zawsze mieszkały z nimi liczne psy. Aktorka ma także inną słabość – do rozmaitych, na pierwszy rzut oka - paskudztw, jak ogrodowe krasnale.- Lubi bawić się kiczem – im brzydziej, tym lepiej – mówi aktorka Małgorzata Lewińska. – W każdej rzeczy potrafi zobaczyć coś pięknego.Chociaż Ewa Szykulska nie jest na stałe związana z żadnym teatrem, występuje gościnnie na kilku warszawskich scenach. Ostatnio zagrała też u boku Daniela Olbrychskiego w nowym filmie Anny Jadowskiej "Z miłości". Z tą reżyserką poznała się na planie jej wcześniejszego, nakręconego wspólnie z Ewą Stankiewicz filmu "Dotknij mnie".- Nie dość, że zgodziła się zagrać za darmo i zamieszkała w naszym mieszkaniu, to jeszcze dokładała się do jedzenia – wspomina Anna Jadowska. – Miała do nas dużą cierpliwość. Poświęciła się kompletnie czemuś, w co nie musiała wierzyć.- Aktorki są koszmarne, myślą tylko o sobie – mówi Ewa Szykulska. – A ja, jak wychodzę przed kamerę, to jestem, jaka jestem. 40 lat temu byłam inna. Trochę się buntuję, ale skoro wszyscy podlegamy rozkładowi, to trudno. Coś po nas pozostanie – parę filmów, spektakli, wrażenie – złe albo dobre.

podziel się:

Pozostałe wiadomości