Małysz w prokuraturze

Adam Małysz był dzisiaj przesłuchiwany w Prokuraturze Apelacyjnej w Krakowie. Tło sprawy to miliony euro, podejrzane umowy podpisywane przez działaczy Polskiego Związku Narciarskiego i walka o nawet najmniejszy skrawek kombinezonu naszego skoczka.

Chodzi o umowy, jakie w ostatnich latach Polski Związek Narciarski podpisywał z austriackim biznesmenem Edim Federerem. Federer na krótko przed pierwszymi wielkimi sukcesami Adama Małysza został jego menedżerem. Wkrótce przejął od PZN, którego prezesem był Paweł Włodarczyk, prawa reklamowe do wszystkich polskich skoczków. PZN oddał Federerowi prawa do wizerunku i reklam na kombinezonie Małysza. W zamian Związek otrzymał… dwa chryslery i komórkę. - PZN popełnił wielką głupotę – mówi Sebastian Parfjanowicz, dziennikarz ”Przeglądu Sportowego”. – To Włodarczyk sprzedał Małysza za bezcen i to nie wiadomo, w jakich okolicznościach. Federer znalazł frajerów, z którymi mógł negocjować.---obrazek _i/pzn/pzn11.jpg|prawo|Edi Federer--- Zaraz potem Małysz zaczął wygrywać. PZN zdał sobie sprawę, jakie pieniądze traci i podjął rozpaczliwą próbę odzyskania choćby części kombinezonu mistrza. Federer zgodził się oddać połowę stroju sportowca, ale w zamian zażądał od związku podpisania 3-letniego kontraktu i wypłaty pół miliona złotych. Związek nadal brnął w niekorzystne dla siebie umowy z menedżerem skoczka. W sierpniu 2003 r. doszło do podpisania dokumentu, który zobowiązuje PZN do wypłacenia Federerowi blisko 300 tysięcy euro. Umowę podpisali działacze Związku… wyznaczeni przez Austriaka. Sam Federer w tym czasie przedstawiał dokumenty, mające świadczyć, jak wielkie kwoty przeznacza na utrzymanie polskich działaczy i zawodników. Same pensje i nagrody to 90 tysięcy euro, 88 tysięcy euro miało kosztować utrzymanie dwóch samochodów. Kolejny punkt to koszty przelotów i sprzętu –112 tysięcy euro. Jednak nasz informator, były pracownik PZN, przedstawia inną wersję.---obrazek _i/pzn/KONTRAKTY011.jpg|prawo|Paweł Włodarczyk--- - Sprawa jest prosta – w Związku nie ma śladów rzekomo rewelacyjnych wpływów pochodzących z kontraktów z Federerem – mówi informator. – Są natomiast podejrzane długi wobec niego. W kwietniu tego roku wygasł kontrakt Federera z PZN. Prezes Paweł Włodarczyk zapowiedział, że Związek umowy z Austriakiem nie przedłuży. Pojawiła się oferta firma Maerz Marketing podpisania umowy wartej milion euro. Wtedy w obronie swego menedżera wystąpił Adam Małysz. - Jeśli nie dogadam się z PZN, zakończę karierę – zagroził i PZN ponownie podpisał umowę z Austriakiem.---obrazek _i/pzn/pzn10.jpg|strona|Erich Maerz--- Umowa podpisana przez Andrzeja Kozaka, Apoloniusza Tajnera i Andrzeja Wąsowicza daje Federerowi połowę praw reklamowych do Małysza. Federer będzie mógł je odsprzedać nawet za milion euro. Związek otrzymuje tylko 150 tysięcy euro i anulowanie rzekomych długów wobec Austriaka. To bardzo niekorzystna umowa. Związek mógł podpisać bezpośrednią umowę ze sponsorami bez pośrednictwa Federera i – po odliczeniu prowizji – zarobić nawet 800 tysięcy euro. W krakowskiej Prokuraturze Apelacyjnej na początku lipca odbyło się przesłuchanie Ediego Federera. Prokuratorzy chcieli sprawdzić, czy Austriak nie szantażował władz PZN, by wymusić korzystną dla siebie umowę.---obrazek _i/pzn/pzn4.jpg|prawo|Federer nad Włodarczykiem--- - Na razie jest za wcześnie na ujawnienie takich informacji – skwitował Janusz Śliwa z Prokuratury Apelacyjnej. Dzisiaj przyszła kolej na Adama Małysza. Skoczek był przesłuchiwany w Prokuraturze Apelacyjnej w Krakowie. Przeczytaj także:Stracić na Małyszu Stracić na MałyszuSport tylko dla działaczy?100 tysięcy za meczZrujnowane oblicze polskiego sportuPożegnanie z medalemSzkoda tak kończyć karieręStart w mistrzostwach na własne ryzyko ---strona---

podziel się:

Pozostałe wiadomości