Chodź, pomaluj mój świat

- Jeśli samolot czekał na nią pół godziny, to chyba trudno nie powiedzieć, że była kochana – mówi Cezary Szlązak, muzyk popularnego przed laty zespołu 2+1 o Elżbiecie Dmoch, wokalistce grupy. Dziś Elżbieta Dmoch żyje w nędzy, w walącej się chacie, nie chce się z nikim widywać.

Trio 2+1 było przed trzydziestu laty jednym z najbardziej znanych polskich zespołów. Elżbieta Dmoch, wokalistka i flecistka, oraz grający na gitarze lider Janusz Kruk, wylansowali wiele przebojów, do dziś jeszcze pamiętanych. ”Chodź, pomaluj mój świat”, ”Windą do nieba”, ”Czerwone słoneczko”, ”Wstawaj, szkoda dnia” to tylko kilka z nich. Pogodne, łatwo wpadające w ucho, melodyjne piosenki z prostymi, ale niebanalnymi tekstami mogły się podobać wszystkim. (zobacz film) - Graliśmy w szkole na Grochowie na studniówce – Cezary Szlązak opowiada o początkach grupy. – Janusz wypatrzył wysoką, piękną dziewczynę, która wystartowała w konkursie piosenki podczas tego wieczoru.---obrazek _i/dmoch/dmoch11m.jpg|prawo|2+1 u szczytu sławy--- Elżbieta Dmoch, gdy zaczęła śpiewać w 2+1, miała 17 lat. Prosto ze szkoły trafiła na estradę. I od razu stała się gwiazdą. Już na swoich pierwszych festiwalach w Opolu i w Sopocie zespół podbił publiczność. W latach siedemdziesiątych jego piosenki nie znikały z radia, trio często występowało w telewizji. Miało swoich fanów nie tylko w Polsce. 2+1 koncertowało z powodzeniem w całej Europie, na Kubie i w USA. Dobrze sprzedawały się tam także ich płyty. - Miała wszystko, co można było mieć w Polsce w tamtych czasach – mówi Grażyna Hase, projektantka mody, autorka kostiumów dla członków zespołu i przyjaciółka Elżbiety Dmoch. Gwiazdy zespołu połączyła nie tylko muzyka. Elżbieta Dmoch i Janusz Kruk zakochali się. Pobrali. Zbudowali dom na warszawskiej Sadybie. Szybko stał się on ulubionym miejscem spotkań licznych przyjaciół. Młode kochające się i bardzo sympatyczne małżeństwo, do którego po prostu wszyscy lgnęli – tak zapamiętali państwa Kruków ich dawni przyjaciele. (zobacz zdjęcia) - Bywałem tam nieraz na różnych przyjęciach – wspomina Edward Lutczyn, rysownik. – Pijąc wodę mineralną, gawędziliśmy do białego rana.---obrazek _i/dmoch/dmoch6m.jpg|prawo|”I powiozą mnie windą do nieba”--- W latach osiemdziesiątych na oficjalne estrady wkroczył rock. Popularność takich zespołów jak 2+1 zmalała, ale grupa nadal koncertowała, nagrywała nowe płyty. Kryzys przyszedł pod koniec dekady. Janusz Kruk miał poważne kłopoty z sercem. Zespół coraz rzadziej występował. Źle zaczęło się też dziać w małżeństwie Janusza i Elżbiety. - Janusz na pewno bardzo ją kochał, dla Elżbiety zostawił żonę i dziecko. Ale w końcu spotkał inną kobietę – mówi Barbara Sawicka, przyjaciółka matki Elżbiety Dmoch. – A dla Elżbiety Janusz był wszystkim. To była jej jedyna miłość, jedyny człowiek w jej życiu. I kiedy odszedł, zaczęła chorować. Mimo rozwodu Janusz Kruk i Elżbieta Dmoch pozostali przyjaciółmi. Sprzedali dom na Sadybie. Elżbieta przeprowadziła się do mieszkania w bloku, a Janusz z trzecią już żoną rozpoczął budowę nowego domu. Nie ukończył jej. Zmarł nagle na zawał w wieku 46 lat. - Dla Eli cały świat się skończył – mówi Wacław Laskowski, były perkusista 2+1. – Jej świat to była estrada, garderoba, wywiady, telewizja. Gdy umarł Kruk, wszystko się zawaliło.---obrazek _i/dmoch/dmoch10m.jpg|prawo|Tak mieszka była gwiazda--- Po śmierci Janusza, Elżbieta zupełnie odizolowała się od dawnych przyjaciół i znajomych. Sprzedała mieszkanie w bloku i przeniosła się na wieś pod Warszawą. Mieszka tam do dziś. Jej dom to waląca się chata. Sąsiedzi rzadko ją widują. - Podobno ma rentę trzysta złotych z czymś – mówi sąsiadka. – Nie ma już światła. Tam u niej w domu nic już nie ma. Elżbietę Dmoch widują też w pobliskim Tarczynie. Chodzi bez celu, nieraz wiele kilometrów. Byle jak ubrana, niezależnie od pogody. Tej zimy widywano ją, gdy chodziła mroźną nocą polami, w cienkim ubraniu. Nie chce się z nikim spotykać. Kiedy przyszły do niej pracownice opieki społecznej i lekarz rodzinny, nie wpuściła ich do domu. Jej dawni przyjaciele ostatni raz widywali ją w Warszawie pięć lat temu. Koledzy z zespołu kilka lat temu pomagali jej finansowo, jednak od kilku lat nie utrzymują już z nią kontaktu.---obrazek _i/dmoch/dmoch16m.jpg|prawo|2+1 nadal występuje z nową wokalistką--- - Wstyd mi – mówi Grażyna Hase. – Jeśli czułam się przyjacielem jej domu, może powinnam dokonać cudów, żeby nadal być jej przyjacielem. Może spróbuję. Zobacz także:Zmienna EdytaUrban przeciągnięty za uszyCzarny AniołRosiewicz, spóźnialski perfekcjonistaTurnaua pasje utajoneMatka, pisz dalejVioletta Villas - Nigdy wam się nie zmienię---strona---

podziel się:

Pozostałe wiadomości

Uwaga! zawsze w Twojej sprawie

Uwaga! zawsze w Twojej sprawie