Bezkarny podpalacz sieje postrach w okolicy

TVN UWAGA! 201757
Spalone auta, elewacje budynków, czy kontenery na śmieci to widok, który od wielu lat nie daje spokoju mieszkańcom niewielkiej miejscowości graniczącej z Bielskiem-Białą. Jak to możliwe, że nikt nie jest w stanie powstrzymać seryjnego podpalacza, skoro wszyscy wiedzą kim jest, a on sam przyznaje się do winy?

Mieszkający w Kozach na północ od Bielska-Białej, 25-letni Paweł J. jest dobrze znany bielskiej policji. W czerwcu 2015 roku dokonał serii podpaleń na terenie Starego Bielska i okolicy. Szybko został wytypowany jako potencjalny sprawca, ponieważ zwykle był jednym z pierwszych gapiów przy akcjach gaśniczych. O jednym ze zdarzeń sam powiadomił służby ratownicze, podając swoje imię i nazwisko.

- Sprawca podpalił m.in. elewację budynku Ochotniczej Straży Pożarnej - mówi Elwira Jurasz, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Bielsku-Białej. - Ten sam sprawca podpalił samochód, toyotę avensis, a jeszcze tego samego dnia 25-latek podpalił przyczepę kempingową oraz częściowo nadpalił samochód renault. W Starym Bielsku płonęły też kosze na śmieci - takich zdarzeń odnotowano aż cztery w tym okresie - jak również podpalił toalety przenośne - wymienia.

"Nie zaznaczał, iż będzie podpalał"

Paweł J. usłyszał już zarzuty dotyczące czterech podpaleń z czerwca ubiegłego roku a także kierowania pojazdem pod wpływem alkoholu. Na jego wniosek prokurator zgodził się na dobrowolne poddanie się karze grzywny w wysokości dwóch tysięcy złotych oraz roku więzienia w zawieszeniu. Na takie rozwiązanie nie przystał jednak bielski sąd. Dopiero to zmusiło prokuraturę do skierowania przeciwko Pawłowi J. aktu oskarżenia. Prokurator nie zgodził się na tymczasowe aresztowanie mężczyzny, o co wnioskowała policja.

- W tej sprawie działaliśmy w oparciu o opinię biegłego z zakresu pożarnictwa – tłumaczy Maciej Fereniec z Prokuratury Rejonowej Bielsko-Biała Północ. - Biegły stwierdził, że te zdarzenia nie zagrażały życiu i zdrowiu wielu osób, ani mieniu o wielkich rozmiarach, a wyczerpywały jedynie znamiona przestępstwa zniszczenia mienia - mówi. - Podejrzany nie zaznaczał, iż będzie podpalał kolejne rzeczy - dodaje Fereniec.

Strach mieszkańców

Tymczasem zarówno samochód dostawczy, budynek na cmentarzu, jak i zaplecze sklepu wielobranżowego płonęły już po zastosowaniu przez prokuraturę środków zapobiegawczych. Ostatnie z tych wydarzeń miało miejsce w kwietniu tego roku. Tego samego dnia strażacy gasili też okoliczny pustostan.

- Czasami jest spokój tydzień, dwa, miesiąc, a potem straż jeździ codziennie. Spłonęły wiaty, kontenery, auta, altany - mówi pan Rafał, mieszkaniec Kóz, rodzinnej miejscowości podpalacza. Dodaje, że wszyscy wiedzą, kto za tym stoi: - To Paweł, przyznał się do tego.

Chciał zostać strażakiem

25-latek mieszka w Kozach z rodzicami i dziadkami. Nie ma stałej pracy, jest typem samotnika. Jego wyjątkowe zainteresowanie akcjami gaśniczymi i wypadkami samochodowymi potwierdzają zamieszczone w internecie filmy. Część z nich to nagrania jego autorstwa. Jeden z filmików opisany jest, jako pożar w kotłowni własnego domu.

Jak twierdzą mieszkańcy Kóz, mężczyzna podpala, bo fascynuje go straż pożarna i ogień. Sam nawet próbował dostać się do służby. - Nie zdał najprostszych testów - mówi pan Rafał. Informacje o próbach podjęcia pracy w straży pożarnej potwierdza Patrycja Pokrzywa z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Bielsku-Białej. - Po okresie mniej więcej miesiąca osoba ta została z każdej z tych jednostek wydalona ze względu na złe zachowanie - mówi.

"Przed taką osobą nie da się uchronić"

Fascynację ogniem widzi też psycholog policyjny Bogdan Lach. - Ogień go podnieca, stanowi jego wewnętrzną siłę. Sprawca podpaleń chce w jakiś sposób zaistnieć, chce zaznaczyć swoją osobę, chce być doceniany. Tego mu brakuje zwykle w domu rodzinnym, chce zaznaczyć się w społeczności. Przed taką osobą nie da się uchronić - twierdzi.

Prokurator prowadzący sprawę nadal jednak nie doszukał się w działaniach Pawła J. zagrożenia dla życia lub zdrowia ludzi. Wszystkie przypadki potraktował jako zniszczenie mienia, zagrożone o połowę niższą karą niż wywołanie pożaru. Już po naszej wizycie prokuratur zdecydował o ponownym poddaniu Pawła J. badaniom psychiatrycznym. Mężczyzna nadal jednak przebywa na wolności. Jest objęty policyjnym dozorem.

Samemu Pawłowi J. wypowiedzi do kamery nie zaproponowaliśmy. - Rozmowa z mediami jest wykluczona. Tego typu działania powodują u sprawcy z próżnością bohaterską jeszcze większe zainteresowanie ich osobami, a o to właśnie im chodzi - mówi Bogdan Lach.

W reportażu wykorzystano materiały filmowe z portali youtube.com i slaska.policja.pl oraz treści przygotowane przez portal Kozy News.

podziel się:

Pozostałe wiadomości