Związywali dziecku nogi, żeby nie mógł dostać się do jedzenia

TVN UWAGA! 3701469
TVN UWAGA! 3701469
Jest akt oskarżenia wobec Joanny W. i Marcina P., rodziców czteroletniego Kacpra ze Rzgowa, który zdaniem śledczych był w domu maltretowany i głodzony.

Jak ustaliła Prokuratura Rejonowa w Pabianicach, od listopada 2013 roku do kwietnia 2014 r. chłopiec był bity po całym ciele, również skórzanym pasem. Dziecko było głodzone lub karmione resztkami pozostałego jedzenia. Oprócz tego śledczy twierdzą, że rodzice związywali mu nogi, żeby czterolatek nie mógł dostać się do jedzenia. Używali również w stosunku do niego słów wulgarnych, a kary cielesne stosowane były bez powodu. - Rodzice Kacperka nie przyznają się do znęcania się nad synem - mówi dziennikarce Uwagi!Lidia Jóźwiak, szefowa Prokuratury Rejonowej w Pabianicach. - Twierdzą, że dziecko po prostu jest nadpobudliwe i jeżeli już go jakoś dyscyplinowali to było to zwyczajne karcenie, najwyżej dawali klapsa. Prokuratura postawiła 35-letniej matce i 31-letniemu ojcu zarzut psychicznego i fizycznego znęcania się nad swoim czteroletnim synem. Grozi im za to do 5 lat więzienia. Akt oskarżenia dzisiaj został przekazany do Sądu Rejonowego w Pabianicach.

Syndrom dziecka maltretowanego

O tym, że w rzgowskiej rodzinie dzieje się coś złego, poinformowała policję jedna z sąsiadek, twierdząc, że rodzice znęcają się nad najmłodszym dzieckiem. Kacper miał być bity pasem skórzanym i głodzony. Podejrzenia potwierdziła obdukcja lekarska. Biegły powołany przez śledczych stwierdził u chłopca liczne obrażenia ciała w postaci sińców i otarć naskórka niemal na wszystkich częściach ciała, które powstały - w różnym czasie - na skutek bicia. Oprócz tego stwierdził, że u dziecka występują cechy charakterystyczne dla dziecka maltretowanego. Na polecenie prokuratury dziecko zbadał również psycholog. Jego zdaniem czterolatek był bardzo zaniedbany wychowawczo: m.in. nie rozróżniał kolorów i zachowywał się nerwowo.

Bo to nie jej dziecko

- Rodzeństwo mogło się bawić, a Kacperek nie miał prawa wychodzić z kąta. Kiedy dzieciaki bawiły się na placu zabaw, on musiał siedzieć w wózeczku i mógł tylko patrzeć. Matka brzydziła się mu nawet dawać buziaka, mówiła, że to nie jej dziecko - opowiadała dziennikarzom Uwagi! znajoma rodziny podejrzanej o znęcanie się nad czteroletnim chłopcem. - Agresja tej kobiety w stosunku do tego jednego dziecka wynikała z jej przekonania, że nie jest on jej synem, i że został "podmieniony" w szpitalu - dodaje jedna z sąsiadek rodziny.

Sąd uznał, że rodzice z zarzutami mogą wrócić do domu

Już w kwietniu prokuratura apelowała o tymczasowy areszt dla rodziców dziecka i oddanie Kacpra do rodziny zastępczej. Jednak sąd, po posiedzeniu z udziałem kuratora, stwierdził, że nie ma konieczności odseparowania czteroletniego chłopca od rodziców i zadecydował, że rodzice z zarzutami mogą wrócić do domu, do czwórki swoich dzieci. Jednocześnie przyznał rodzinie kuratora, który miał ją odwiedzać co trzy dni. Oprócz tego rodziną miał zaopiekować się asystent, który "ma poprawić jakość życia rodzinnego" i będzie służył radą oraz pomocą przy podstawowych czynnościach.

TVN UWAGA! 1330801

Pracownicy MOPS-u nadal wierzą rodzicom

Alarmujące informacje były dużym zaskoczeniem dla pracowników opieki społecznej, którzy od wielu lat pomagali rodzicom. Pracownicy tłumaczyli wówczas, że to rodzina biedna, ale nie może być mowy o tak drastycznych sytuacjach. - Zarówno kurator, jak i asystent systematycznie odwiedzają teraz rodzinę. Na razie nie zauważyliśmy niczego niepokojącego, co poddawało by w wątpliwość słuszność decyzji sądu co do powrotu rodziców do domu - mówi dziennikarce Uwagi! Joanna Zdanowicz, kierownik Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Rzgowie. - Wszystkie młodsze dzieci chodzą obecnie do przedszkola. Rodzina była też, na wniosek MOPS-u, na tygodniowym obozie terapeutycznym dla rodzin z problemami, gdzie korzystała z pomocy psychologów. Teraz może być już tylko lepiej - dodaje Joanna Zdanowicz.

podziel się:

Pozostałe wiadomości