Wątpliwa opieka nad staruszką

Marek Nowak założył i prowadzi Fundację Braci Świętego Brata Alberta. Deklaruje, że pomaga ludziom starym, chorym i bezdomnym. W rzeczywistości jest jednak inaczej. Jego ostatnią ofiarą jest 83-letnia chora i samotna kobieta. Gdy zasłabła, trafiła do szpitala, stamtąd do domu dla starszych osób. Prezes fundacji, do której należy placówka, w ciągu dziesięciu dni wystawił jej mieszkanie na sprzedaż. Twierdzi, że zdobyte w ten sposób pieniądze miały pokryć koszty związane z pobytem kobiety w ośrodku.

Marek Nowak to prezes Fundacji Braci Świętego Brata Alberta. Wcześniej był prezesem i założycielem Stowarzyszenia im. Świętego Brata Alberta. Mężczyzna od lat czerpie zyski z prowadzenia domów dla ludzi starszych, samotnych i bezdomnych. W ubiegłym roku sąd rejonowy w Myszkowie skazał go za znęcanie się, pozbawianie wolności i naruszanie nietykalności podopiecznych na półtora roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Mimo to Nowak działa w rodzinnej wsi pod Warszawą. Fundacja Marka Nowaka prowadzi dziś dwa domy opieki. Jeden pod Częstochową, drugi w województwie świętokrzyskim. Najnowszy dom pod szyldem Fundacji Braci Świętego Brata Alberta powstaje pod Warszawą. Mimo że trwa budowa, do domu przyjęto już kilku pensjonariuszy. - Tam chyba teraz sześć osób jest. Są tam może od miesiąca - mówi Leokadia Paciorek, sołtys. - Dom, o którym mowa, nie otrzymał zgody wojewody, bo do dzisiejszego dnia o nią nie wystąpił. Jeżeli tam są pensjonariusze, a dom nie wystąpił o zgodę, to działa nielegalnie – mówi Małgorzata Przewalski, rzecznik prasowy wojewody mazowieckiego. Do działającego bez zezwolenia domu opieki pod Warszawą w połowie czerwca trafiła samotna 83-letnia Jadwiga Rogalska. Tydzień później jej mieszkanie zostało wystawione na sprzedaż. Ten fakt zaniepokoił sąsiadów pani Jadwigi. - Przyjechali właściwie obcy ludzie, którzy splądrowali jej mieszkanie. Nie było policji, nie było dzielnicowego. Z całą pewnością świadomie nie pozwoliła sprzedać mieszkania - uważa Małgorzata Dworakowska, sąsiadka. Dziennikarze postanowili sprawdzić czy o sprzedaży mieszkanie i aktualnym miejscu zamieszkania Jadwigi Rogalskiej wie jej siostrzeniec, który od kilkunastu lat mieszka w Australii. - Ze mną kontaktował się jakiś pan i mnie poinformował, co się z ciocią dzieje. Ja z nią trochę rozmawiałem przez telefon. Ale ciocia nie jest w stanie podejmować żadnych decyzji. Ona od rzeczy trochę mówi. I dlatego ta nagła sprzedaż mieszkanie jest taka podejrzana. Nie wiem, na jakiej zasadzie pan Nowak, czy ten cały dom, ma pobierać te wszystkie pieniądze – powiedział Ryszard Skuza, siostrzeniec. Zanim reporter UWAGI! ujawnił, że jest dziennikarzem, spotkał się ze sprzedającymi mieszkanie Jadwigi Rogalskiej. W agencji zamiast wnuka pani Jadwigi pojawił się Marek Nowak, prezes Fundacji Braci Świętego Brata Alberta. Jadwiga Rogalska do domu prowadzonego przez fundację Marka Nowaka trafiła wprost ze szpitala. Lekarze zdecydowali, że wymaga całodobowej opieki. Nieszczęśliwie dla kobiety z listy państwowych i prywatnych ośrodków opiekuńczo-leczniczych wybrano akurat dom fundacji Marka Nowaka. Jadwiga Rogalska nie wróci do domu prowadzonego przez fundację Marka Nowaka ani do swojego własnego mieszkania. - W piątek rano pacjentka była w kontakcie, rozmawiała z lekarzem prowadzącym. Natomiast w godzinach popołudniowych pogarszała się niewydolność serca, niewydolność oddechowa i po mimo leczenia zmarła - mówi Jarosław Pokłoński, ordynator. Marek Nowak jest znany reporterom TVN od sześciu lat. O jego osobie i działalności powstało już pięć reportaży. Konsekwencją dziennikarskich śledztw był wyrok sądu skazujący go za znęcanie, pozbawianie wolności i naruszanie nietykalności podopiecznych na półtora roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Natomiast sąd Okręgowy w Częstochowie w ubiegłym roku zakazał Markowi Nowakowi przez pięć lat zajmować stanowiska kierownicze w placówkach opiekuńczo-pielęgnacyjnych.

podziel się:

Pozostałe wiadomości