Sterroryzowani przez sąsiadów

TVN UWAGA! 170899
Od kilku lat spokojne niegdyś osiedle jest terroryzowane przez starsze małżeństwo i ich córkę. Sąsiedzi uciążliwych lokatorów pukali już wszędzie, byli w spółdzielni, prokuraturze, sądzie. Sami zgromadzili dowody: zebrali zdjęcia i nagrania. Jak dotąd nie przyniosło to żadnych efektów.

Przez 30 lat mieszkańcy bloku żyli w zgodzie. Jednak kilka lat temu sytuacja zmieniła się za sprawą jednej z rodzin. On jest górnikiem na emeryturze, ona emerytowaną nauczycielką. Mieszkają razem z bezrobotną córką i, jak twierdzą sąsiedzi, uprzykrzają innym lokatorom życie. Na początku były drobne sprzeczki, które z czasem przerodziły się w awantury. Kilka razy doszło nawet do rękoczynów.

- Ta pani potrafi w ciągu nocy biegać po mieszkaniu, krzyczeć. Ostatnimi czasy robią pobudki wcześnie rano, bo pan Kazimierz wychodzi na balkon, pali papierosa i w tym czasie na przykład mówi do siebie, śpiewa sobie. Mogę nawet powiedzieć, że momentami czuję się nękana psychicznie. Z dnia na dzień żyje się nam coraz gorzej - mówi Wanda Gustaw, sąsiadka Państwa F.

- Pan F. załatwia swoje potrzeby fizjologiczne w klatce schodowej. Częstotliwość tego oddawania jest różna, czasami jest raz w tygodniu, czasami jest dwa razy na dzień. Z zewnątrz mogą to się wydawać drobne sprawy, ale częstotliwość tych drobnych spraw jest tak potworna, że to niszczy - dodaje Gabriel Gustaw.

Państwo F. uprzykrzają życie nie tylko sąsiadom z bloku. Ich zachowanie znane jest mieszkańcom całego osiedla.

- Oni chodzą i niszczą. Jednak wszystko to jest niską szkodliwością czynu. Wandalizm, niszczenie mienia, rozbijanie ludziom głów - to jest wszystko niska szkodliwość - opowiada jedna z mieszkanek osiedla.

Kazimierz F. i jego żona nie tylko dewastują osiedle, są też coraz bardziej agresywni wobec otoczenia. Ich ofiarą stał się pan Gabriel. Został uderzony w głowę metalowym prętem i trafił do szpitala na zszycie rany. Jego żona także ucierpiała. - Byłam pobita przez panią Adelę, bo sięgnęła po prostu po parasol i dwukrotnie mnie uderzyła po ręce - wspomina Wanda Gustaw, sąsiadka Państwa F. Wciągu ostatnich 10 lat policja policja interweniowała w bloku prawie 200 razy. Ostatni raz w dniu naszej wizyty. Lokatorzy powiadomili funkcjonariuszy, że ktoś wybił okienko w piwnicy. Twierdzą, że zrobił to Kazimierz F. - Za każdym razem gdy otrzymujemy zgłoszenie podejmujemy tam interwencję. Dzielnicowy wielokrotnie rozmawiał z mieszkańcami, także z tą rodziną, celem przeprowadzenia rozmów dyscyplinujących. Poza tym były przeprowadzone 33 postępowania w sprawach o wykroczenia. Ponadto prowadzono postępowania karne, to wszystko się toczy bądź toczyło. Jeśli chodzi o nas, to my chodzimy, zbieramy informacje, ale to prokurator podejmuje decyzje - mówi st. sierż. mgr Magdalena Wiśniewska, oficer prasowy KMP w Mikołowie.

Prokuratura prowadziła dwie sprawy. Pierwszą przeciwko pani Adeli F. o pobicie sąsiada. Sprawa zakończyła się umorzeniem ze względu na jej niepoczytalność oraz wnioskiem do sądu o skierowanie kobiety na przymusowe leczenie psychiatryczne. W sprawie Kazimierza F., który także zaatakował sąsiada, prokuratura również złożyła wniosek o skierowaniu go na przymusowe leczenie psychiatryczne. Obecnie toczy się kolejne postępowanie przeciwko małżeństwu.

- Charakter czynów, które państwo F. popełniają nie uzasadniają stosowania żadnych innych środków zapobiegawczych. Musi się stać coś poważnego by prawo mogło zadziałać i ci państwo trafili do zakładu zamkniętego - komentuje sytuację Mariusz Jeziorowski, zastępca Prokuratora Rejonowego w Mikołowie. Sąd pierwszej instancji w październiku zeszłego roku kazał umieścić Adelę F. w zakładzie psychiatrycznym. Kobieta odwołała się od tej decyzji. Sprawa jest w toku. W styczniu tego roku prokurator zawnioskował, by i Kazimierza F. umieścić w szpitalu dla umysłowo chorych. Mężczyzna dwukrotnie nie stawił się na badania psychiatryczne, dlatego i ta sprawa nie jest rozstrzygnięta. Na kolejne badania ma go doprowadzić policja.

W rozwiązaniu problemu mogą pomóc władze spółdzielni, które od lat dostają od mieszkańców pisma ze skargami na dewastacje bloku i niepokojące zachowania państwa F.

- Od kilku lat przez spółdzielnię podejmowane są różne kroki, były prowadzone mediacje, wszystko jednak bez efektu. Na tej podstawie wystąpiliśmy z wnioskiem do rady nadzorczej o wykluczenie państwa F. ze spółdzielni. To może w finale doprowadzi do ich eksmisji, a także do licytacji tego mieszkania - mówi Jan Nowacki, prezes zarządu Mikołowskiej Spółdzielni Mieszkaniowe.

Ostatecznie to rada nadzorcza zdecyduje o licytacji mieszkania. Państwo F. dostarczyli do Spółdzielni dokumenty mające świadczyć o ich niewinności. Decyzja powinna zapaść jeszcze w czerwcu. Również w czerwcu sąd powinien ostatecznie zdecydować o umieszczeniu Państwa F. w szpitalu psychiatrycznym.

podziel się:

Pozostałe wiadomości