Pozostawieni bez pomocy

TVN UWAGA! 186221
Karolina ma 21 lat, ale o życiu wie więcej niż większość jej rówieśników, a nawet bardziej dojrzałych osób. Ponad rok temu, po śmierci matki, stała się głową rodziny i jest opoką dla schorowanej babci, niepełnosprawnego wujka oraz niesłyszącego starszego brata. Rodzina mieszka w fatalnych warunkach w zaniedbanym domu w okolicach Malborka. Chociaż Karolina sama znalazła mieszkanie, do którego mogłaby przenieść się z rodziną, gminne przepisy uniemożliwiają przeprowadzkę.

Wybudowany pod koniec XIX wieku dom należy do babci Karoliny. Nie ma w nim ciepłej wody ani łazienki. Budynek od dawna nie był remontowany. Wcześniej zamieszkiwały tu również ciotki Karoliny wraz z mężami i dziećmi. Gdy się wyprowadzili, domem zarządzały babka i matka dziewczyny.

- Musiałam stać się głową tej rodziny, nie było innego wyjścia. Gdybym tego nie zrobiła, za bardzo bym to przeżywała. Dlatego postanowiłam zająć się wszystkim. Wiedziałam, że po śmierci mamy brat by sobie nie dał rady. Muszę mu pomóc – mówi Karolina Derlaga.

Wszyscy mieszkańcy domu żyją z rent lub zasiłków. Ciotki Karoliny odwiedzają babcię ale to dziewczyna jest pośrednikiem w załatwianiu spraw urzędowych.

Ojciec Karoliny zmarł przed jej narodzinami. Brat ma innego tatę, który nie interesował się niesłyszącym dzieckiem. Mimo trudności rodzeństwo skończyło szkoły. Patryk jest technikiem informatykiem, a Karolina cukiernikiem. Oboje interesują się fotografowaniem. Dziewczyna ukończyła szkołę zawodową i korzystała z wszelkich możliwych zwolnień z opłat i programów wsparcia.

- Jak mieszkała przez trzy lata u nas w internacie, nigdy nie sprawiała problemów wychowawczych. To bardzo spokojna, poukładana dziewczyna. Z naszej strony miała pomoc pani pedagog. Postanowiliśmy również pomóc jej materialnie, były na przykład zbiórki na organizację świąt czy opał – opowiada Paweł Radomski, kierownik internatu Zespołu Szkół Zawodowych w Barlewiczkach.

Za każdym razem, gdy Karolina chce się umyć musi podgrzać wodę. Bojler jest zepsuty a pieniądze na naprawę dziewczyna wydała na dojazdy do szpitali i opiekę nad chorą matką i babcią.

Dla Karoliny największym powodem wstydu jest brak toalety w domu. Rodzina korzysta z ubikacji na dworze. Zimą jest to wyjątkowo kłopotliwe. Zły stan budynku powoduje, że dom bardzo trudno ogrzać. Pękające ściany i podłogi sprawią wrażenie jakby miały się zawalić.

- Ja ją podziwiam. Za to, że to wszystko ogarnia. Że radzi sobie z tą babcią, tym wujkiem… - mówi Krystyna Romanowska, sołtys wsi Szymankowo.

Sołtyska sąsiedniej miejscowości zainteresowała się sytuacją Karoliny i podpowiedziała, że w starym budynku dworca jest kilka wolnych mieszkań.

- To jest takie miejsce, gdzie ona mogłaby zacząć żyć. Przecież to są mieszkania PKP, czyli państwowe. Nie wiem jaka jest przeszkoda, żeby to wynająć. Pisaliśmy do PKP, żeby nawet prywatnie Karolinie wynajęli, ale napisali nam, że zmienił się regulamin i że nie mogą – kontynuuje Krystyna Romanowska.

Mimo wcześniejszej odmowy przyznania mieszkania, Karolina po raz kolejny zwróciła się o pomoc do urzędu gminy w uzyskaniu mieszkania.

- Te mieszkania nie są własnością gminy tylko PKP. Oni nie są w stanie w żaden sposób nam ich przekazać ani wynająć – tłumaczy Anna Kunkel, zastępca Wójta Gminy Lichnowy.

Razem z Karoliną postanowiliśmy przekonać dyrektora PKP w Gdańsku, że sytuacja dziewczyny jest wyjątkowa.

- Jeżeli gmina zwróci się do nas o wynajem lokalu mieszkalnego, w drodze wyjątku możemy taki pustostan wynająć – wyjaśnił Andrzej Szuńko, dyrektor Oddziału Gospodarowania Nieruchomościami PKP w Gdańsku.

Wizyta ekipy telewizyjnej urzędzie gminy spowodowała duże zamieszanie. Mimo podsunięcia gminnym urzędnikom rozwiązania problemu, Karolina wciąż czeka na decyzję o przyznaniu mieszkania.

- Wszystko byłoby dobrze w sprawie pani Karoliny, gdyby nie dziewięć oczekujących rodzin z wyrokami eksmisji, którym my nie byliśmy w stanie zapewnić lokalu socjalnego z uwagi na ich brak – oświadczyła przy kolejnej wizycie Karoliny w urzędzie Anna Kunkel, zastępca Wójta Gminy Lichnowy.

Póki co zmianę odczuła jedynie babcia Karoliny, którą zabrała do swojego domu ciotka dziewczyny.

- To, że oni mają w tym domu zostać to jest niewyobrażalne. To takie spychanie na margines. I tak są biedni i chorzy. To jeszcze z mieszkaniem mają problem – podsumowuje sytuację Krystyna Romanowska, sołtys wsi Szymankowo.

Wszystkich Państwa, zainteresowanych pomocą Karolinie i jej rodzinie, bardzo prosimy o przesłanie maila na adres a.dziaman@tvn.pl

podziel się:

Pozostałe wiadomości