"Oni zachowali się instynktownie"

TVN UWAGA! 224859
Dziecko przychodzi na świat w strasznych warunkach, a matką jest kobieta, która zaprzecza, jakoby wiedziała że jest w ciąży. Jak to możliwe, że nikt nie pomógł tej rodzinie? W studiu UWAGI! sprawę komentowała Beata Mirska-Piworowicz ze stowarzyszenia Damy Radę.

Pozostawienie tych ludzi samych sobie - to według Beaty Mirskiej-Piworowicz przyczyna wydarzeń, które omal nie doprowadziły do śmierci noworodka pod Skaryszewem. O sprawie mówiliśmy w reportażu w UWADZE! w środę.

- Kompletnie niezsocjalizowana rodzina, żyjąca w państwie w centrum Europy w XXI wieku, żyjąca w takich warunkach, w jakich żyły ludy pierwotne... - wylicza Beata Mirska-Piworowicz i dodaje, że tragedia była do przewidzenia.

Według niej odpowiedzialność za to, co się wydarzyło, spoczywa przede wszystkim na pracownikach socjalnych. - Nie sądzę, że sytuacja tej rodziny dwa lata temu [kiedy zakończyła pobierać zasiłki z opieki społecznej - red.] była lepsza - uważa Beata Mirska-Piworowicz i dodaje, że nie powinno się karać ani matki dziecka, ani jej bliskich. - Ta rodzina nawet nie ma świadomości tego, co się wydarzyło - mówi.

- Gdyby chcieli to dziecko zabić, to nie wzywaliby pogotowia w trakcie akcji porodowej, o której nie mieli pojęcia. Nie wzywaliby też pogotowia, gdy to dziecko się urodziło. Oni zachowali się instynktownie - twierdzi Mirska-Piworowicz.

podziel się:

Pozostałe wiadomości