Afera z "odświeżaniem" jaj. Były pracownik: przecierało się i szły z powrotem na miasto

TVN UWAGA! 235897
Po reportażu ujawniającym nielegalne praktyki w zakładzie pakowania i przetwórstwa jaj, otrzymaliśmy od państwa wiele cennych sygnałów. Zgłosili się do nas widzowie, którzy pracowali w podwarszawskim zakładzie. Jak relacjonują, praktyki związane z "odświeżaniem" jaj były tam stosowane już w 2008 roku!

Pan Krzysztof Rowiński na różnych stanowiskach pracował w firmie kilka lat. Odszedł z zakładu w 2011 roku. Nie był zdziwiony, gdy zobaczył poprzednie reportaże UWAGI!, w których pokazywaliśmy ten biznes od środka. - Całą prawdę pokazaliście. Tak, jak się działo od 2008 roku, od momentu, kiedy pracowałem. Dają stare jajka i tyle. Pieniądz trzeba zrobić na czymś - mówi w rozmowie z reporterką UWAGI!

Jajka z podłogi? Zwroty? "Na masę"

TVN UWAGA! 1640338

Nasi reporterzy, pracując w zakładzie, nagrali jak rozbite jajka zbierane są z ziemi. Od pracowników dowiedzieli się, że odpady te trafiają do produkowanej w firmie masy jajecznej, która następnie wykorzystywana jest jako składnik ciast, lodów, makaronów, majonezów czy pasztetów.

- A z tymi jajkami z wiadra to co się dzieje? - próbował się dowiedzieć reporter UWAGI!. - Wiadro na razie zostaje do drugiej zmiany - padła odpowiedź. - Co z tym się robi później, jak będziemy mieli zmianę drugą? - dopytywał nasz dziennikarz. - To wtedy się wynosi - poinformowała pracownica. - Na sam koniec, do magazynu masy. Na masę - doprecyzowała.

- Co się z tymi zwrotami dzieje? One lecą do wyrzucenia? - dopytywał też dziennikarz UWAGI! w części magazynu ze zwrotami jaj, gdzie roznosił się wyjątkowo nieprzyjemny zapach. - Nie, na masę - mówiła pracownica. To wszystko potwierdza pan Krzysztof, który właśnie od magazynu masy rozpoczął swoją pracę w "Oldarze".

"Często się przemetkowywało daty"

- Zacząłem od robienia masy jajecznej. Ze starych jajek, ze zwrotów, z jajek z robakami. Białe robaki, takie larwy chodzące - wspomina pan Krzysztof. Według niego robaki były tam dlatego, że jajka długo leżały w cieple. - Kierowniczka kazała robić, to się robiło. Tak ma iść, tak ma być - wspomina.

Reporterowi UWAGI! udało się zarejestrować, jak szefowa magazynu krzyczy na swoich pracowników. Jest zła, że nie przedatowali jeszcze starych jajek, by mogła wysłać je do sklepów. - I "wyrzutówa" w folii stoi tyle... Ostatni raz! - irytowała się.

Podobnie pracę w magazynie zapamiętał Krzysztof Rowiński, który w "Oldarze" zajmował się także pakowaniem jajek w pojemniki i foliowaniem. - Często się przemetkowywało daty. Jak za długo leżały na magazynie, mieliśmy metkownicę i [było] "proszę przemetkować te daty, żeby były na kolejny miesiąc" - wspomina polecenia swoich szefów. Jak dodaje, chociaż w zakresie obowiązków miał obowiązek w pierwszej kolejności pakować i wydawać najświeższe jaja, w rzeczywistości było odwrotnie. - Najpierw wychodziły najstarsze, później wychodziły najświeższe - mówi.

TVN UWAGA! 1640348

"Czuć było"

Kolejny mężczyzna, z którym rozmawialiśmy, potwierdza wszystkie nielegalne praktyki, których świadkami byli dziennikarze. Pracował w firmie jako kierowca i pracownik magazynu. Obawiając się byłego pracodawcy, nie chce ujawnić swojej twarzy przed kamerą. Według niego zakład na początku działał uczciwie. Wszystko zmieniło się, gdy dziewięć lat temu wybudowano nową siedzibę.

- Jajka nie mogły być wyrzucone bez zgody osoby odpowiedzialnej za to - mówi mężczyzna. Jak twierdzi, o ile w starej siedzibie jednak do takiej utylizacji dochodziło, to w nowej hali takich sytuacji już nie zauważył. - Ja pracowałem w "Oldarze" w 2008 roku i już zaczęły się machlojki z przeklejaniem. Te jajka były przywożone ze sklepów i były przeładowywane, była naklejana kolejna data, stempel, że jajka są przydatne na kolejne 26-27 dni - tłumaczy i dodaje, że najstarsze, śmierdzące jajka, które nie nadawały się do użytku, trafiały do masy jajecznej. - Jeżeli są jajka świeże i nieświeże, to się wszystko miesza i tak bardzo nie czuć - mówi, ale wspomina, że zdarzało się, że - gdy wiozło się kilka wiader takiej masy do cukierni - to "czuć było".

Jak twierdzi Krzysztof Rowiński, masa jajeczna, przy której produkcji pracował, nie była w żaden sposób pasteryzowana. - Stała w lodówce, tylko tyle - mówi.

TVN UWAGA! 1640341

Według naszego anonimowego rozmówcy klienci "Oldaru" nie mieli pojęcia o tym, w jaki sposób "odświeżane" są jaja. - Gdyby wiedzieli, to by na pewno nie brali. Nie mogli wiedzieć. One były tak zrobione... Jak były brudne, to były myte - wspomina. - Często przecierało się jajka spleśniałe. Szły z powrotem do wytłaczanek i na miasto - dodaje Krzysztof Rowiński. Jak mówi, polecenia czyszczenia jaj wydawało kierownictwo.

Kontrole i śledztwo

Dzień po emisji naszego reportażu o nieprawidłowościach w firmie "Oldar", do zakładu weszli kontrolerzy z powiatowego inspektoratu weterynarii. Inspektorzy sprawdzili dokumentację i pobrali próbki masy jajecznej do badań. Sprawą zainteresowały się także służby na ministerialnym szczeblu. Co o sprawie mówi Jacek Kucharski, zastępca Głównego Lekarza Weterynarii, który odpowiada za bezpieczeństwo żywności?

TVN UWAGA! 1640356

Prokuratura Rejonowa w Pruszkowie wszczęła śledztwo w sprawie nieprawidłowości w "Oldarze".

Stanowisko redakcji programu Uwaga! TVN

TVN S.A., w dniu 21 grudnia 2018 roku, wykonała prawomocne orzeczenie Sądu Okręgowego w Warszawie, nakazujące redaktorowi naczelnemu programu Uwaga ! TVN publikację sprostowania opracowanego przez p. Aleksandrę Dębską, właścicielkę przedsiębiorstwa OLDAR.

Sprostowanie prasowe to szczególny, przewidziany przez przepisy prawa prasowego mechanizm pozwalający opinii publicznej na zapoznanie się ze stanowiskiem zainteresowanego, czyli w tym wypadku p. Aleksandry Dębskiej właścicielki przedsiębiorstwa OLDAR. Sprostowanie daje tym samym wyłącznie możliwość zaprezentowania własnego stanowiska oraz przedstawienia swojej wersji wydarzeń.

TVN S.A. nie zgadza się z oceną materiałów prasowych poświęconych fermie OLDAR, dokonaną w opublikowanym, w wyniku wykonania orzeczenia sądowego, sprostowaniu p. Aleksandry Dębskiej. Materiały przygotowane przez dziennikarzy redakcji Uwaga ! TVN są w ocenie TVN SA rzetelne i zawierają informacje prawdziwe.

Zasadność stanowiska TVN S.A. o odmowie opublikowania sprostowania w ocenie stacji potwierdza fakt, iż w dwóch innych postępowaniach sądowych o nakazanie publikacji sprostowania, zainicjowanych przez p. Aleksandrę Dębską, właścicielkę przedsiębiorstwa OLDAR, dotyczących serii materiałów prasowych przygotowanych przez dziennikarzy programu Uwaga ! TVN, poświęconych fermie OLDAR, powództwa zostały oddalone, w tym jedno prawomocnie. Sprostowania opracowane przez p. Aleksandrę Dębską, będące przedmiotem tych spraw, miały bardzo podobną formę, treść i charakter.

W ostatnich dniach Sad Apelacyjny w Warszawie prawomocnie oddalił wniosek p. Aleksandry Dębskiej, właścicielki przedsiębiorstwa OLDAR, o zabezpieczenie powództwa o ochronę dóbr osobistych, jakie p. Aleksandra Dębska zamierza wytoczyć TVN SA. W tym postępowaniu p. Aleksandra Dębska żądała nakazania TVN S.A. opublikowania na stronach internetowych, do czasu prawomocnego zakończenia postępowania o ochronę dóbr osobistych, informacji, iż materiały prasowe Jej dotyczące mogą naruszać jej dobra osobiste w postaci renomy, reputacji, czci i dobrego imienia.

Poprzednie reportaże UWAGI! o nieprawidłowościach w handlu kurzymi jajami:

podziel się:

Pozostałe wiadomości

Jak radzi sobie 9-letnia Julka, kebaby i powrót do historii pana Stanisława [TYDZIEŃ W UWADZE!]

Jak radzi sobie 9-letnia Julka, kebaby i powrót do historii pana Stanisława [TYDZIEŃ W UWADZE!]

Chciał zwrócić uwagę nastolatkom, został zastrzelony. "Żyje się tutaj w strachu"

Chciał zwrócić uwagę nastolatkom, został zastrzelony. "Żyje się tutaj w strachu"

Miał uwięzić w piwnicy nowo poznaną kobietę. Został aresztowany

Miał uwięzić w piwnicy nowo poznaną kobietę. Został aresztowany

„Jakby nie pszczoły, to leżelibyśmy na łopatkach”. Wracamy do historii pana Stanisława

„Jakby nie pszczoły, to leżelibyśmy na łopatkach”. Wracamy do historii pana Stanisława

W przeszczepionym szpiku ujawniono komórki rakowe. Weronika pilnie potrzebuje krwi

W przeszczepionym szpiku ujawniono komórki rakowe. Weronika pilnie potrzebuje krwi

Zjada je codziennie 5 mln Polaków. Co naprawdę jest w kebabach?

Zjada je codziennie 5 mln Polaków. Co naprawdę jest w kebabach?

Zostawiał dzieci, wychodził z autokaru i urywał lalce głowę. „Coś strasznego, jak z horroru”

Zostawiał dzieci, wychodził z autokaru i urywał lalce głowę. „Coś strasznego, jak z horroru”