Na ich dom osunęła się ziemia. "To cud, że tu nikt nie zginął"

TVN UWAGA! 237649
Lawina błota zeszła na dom. Niewiele brakowało, a skończyłoby się tragedią. Ludzie którzy ucierpieli podczas katastrofy, boją się, że sytuacja się powtórzy. Kto ponosi za to odpowiedzialność i jaka była rola urzędników w tej sprawie?

W położonej tuż przy plaży zabytkowej willi mieszka na stałe osiem osób, ale właściciel przez cały rok wynajmuje pokoje turystom. W lutym tego roku na dom Jana Liberskiego osunęły się masy ziemi, bruku i korzeni.

- Oknami wszystko gruchnęło, te kamienie. Wszystko wpadło do kuchni, dwa okna wyrwało. Najpierw piasek poszedł, potem woda - wspomina Jan Liberski. Jak mówi, on i jego żona nie mają w tej chwili w mieszkaniu mebli, a naczynia myć muszą w wannie

"To nie jest od jednorazowego deszczu"

Po katastrofie uprzątnięto podwórze willi, a zapadniętą ulicę zamknięto. Jezdni urząd miasta naprawić nie może, bo nie ma zgody nadzoru budowlanego. Przesiąknięta skarpa jest powodem ciągłego niepokoju mieszkańców. Zwracają uwagę na to, że woda stoi tutaj cały czas, idzie pod jezdnię i podmywa grunt.

- To nie jest od jednorazowego deszczu. To musiało lata się nasączać - domyśla się Jan Liberski i wskazuje na pobliską inwestycję. - Nie było tej budowy, był spokój. Jak ta budowa powstała, to się zaczęły problemy - mówi.

Kamienna Góra jedna z najatrakcyjniejszych części Gdyni. Z wielu położonych tu domów podziwiać można panoramę miasta i Zatoki Gdańskiej. Część domów to zabytki lub budynki objęte ochroną konserwatorską. Niektórych działek - tak jak tak tej przy ul. Kasprowicza - nie można zabudować w więcej niż w 25 proc.

- Wszystkie normy przy budowie tego budynku zostały przekroczone - twierdzi Maciej Bukowski i wymienia: brak zachowanego przepisowego odstępu od drogi, garaż podziemny wybudowany na powierzchni ziemi, dwukrotnie przekroczona szerokość budynku.

Garaż wybudowany nieprawidłowo

Sąsiedzi niedokończonej budowy od początku byli zaniepokojeni sposobem prowadzenia prac. Nie mieli jednak wglądu w projekty. Powód? Chociaż mieszkają obok, nie zostali uznani za stronę.

Mimo to o nieprawidłowościach alarmowali powiatowego inspektora nadzoru budowlanego. Ten jednak nie od razu postanowił wstrzymać budowę - zrobił to dopiero po około dwóch latach od rozpoczęcia prac, gdy większość domu była już wzniesiona. Oprócz prac zabezpieczających przez 5 lat na budowie nic się nie działo, a skarpy poniżej budynku nie uformowano.

- Budowa została wstrzymana w 2012 roku z uwagi na przeprowadzenie niezapowiedzianej kontroli tej budowy i stwierdzenie istotnego odstępstwa od zatwierdzonego projektu budowlanego - mówi Witold Barański, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Gdyni, i precyzuje, że nieprawidłowo wybudowany został garaż.

Rozebrać czy przebudować?

Mieszkańcy alarmowali że kondygnacja podziemna wystaje ponad skarpę, przez co wielkość zabudowy dopuszczalna dla tej działki jest znacznie przekroczona.

- Jeżeli ten budynek został wzniesiony niezgodnie z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego, musi ulec rozbiórce. Powiatowy inspektor nadzoru budowlanego robi wszystko, żeby tego budynku nie rozebrać - uważa Henryk Lipski. - On tak przetrzymuje wszystkie inwestycje deweloperskie, że po kilku latach je wznawia z powrotem - twierdzi Jan Liberski.

Sam inspektor jednak nie zgadza się z tymi zarzutami. - Obowiązkiem organu nadzoru budowlanego w świetle obowiązującego prawa budowlanego nie jest wydawanie w pierwszej kolejności nakazu rozbiórki, a umożliwienie inwestorowi doprowadzenia obiektu do stanu zgodnego z wymaganiami - mówi Witold Barański. Dodaje, że bezwzględnym warunkiem doprowadzenia do tego, by budynek był zgodny z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego, jest rozbiórka garażu.

Chce dokończyć i zamieszkać

Co ciekawe, według powiatowego inspektora nadzoru budowlanego nie ma związku inwestycji z osuwiskiem z lutego. - Na podstawie dokumentów dotychczas posiadanych przez inspektorat nie ma jakichkolwiek wskazań mówiących o tym, że inwestycja ta przyczyniła się do osuwiska - mówi Witold Barański.

Tymczasem z ekspertyzy zleconej przez Urząd Miasta wynika, że przyczyną osuwiska było długookresowe nawadnianie gruntu przez studnie mieszczące się na terenie budowy.

Mieszkańcy wciąż są zaniepokojeni. - Według projektu zastępczego całe to piętro, co widzimy, te wielkie okna od garażu, mają zostać zasypane - mówi Maciej Bukowski. - Każda ilość piasku, która została zasypana, prędzej czy później spłynie na dół - uważa.

Właściciel niedokończonego budynku odmówił wypowiedzi przed kamerą. Na postawione pytania odpowiedział pisemnie. Inwestor nie czuje się odpowiedzialny za powstałe osuwisko. Twierdzi, że poza garażem jego inwestycja powstała zgodnie z wydanym pozwoleniem. Zamierza ją dokończyć i tam zamieszkać.

podziel się:

Pozostałe wiadomości