Mieszkała ze zwłokami brata. Opieka społeczna: przyszła pora na niego i koniec

TVN UWAGA! 228068
Skrajnie wyczerpana kobieta, bez jedzenia i picia, nawet kilka dni mogła przebywać zamknięta z ciałem zmarłego brata. Gdzie była opieka społeczna i czy ktoś czuje się odpowiedzialny za to, co się wydarzyło?

- Zauważyłam, że dziadek nie wychodzi - opowiada sąsiadka rodzeństwa Danuta Osuch. Jak mówi, zaniepokoiło ją, że w drzwiach znajdowała się nieruszona kartka od listonosza. - Chodziłam, pukałam do okna, do drzwi. Mówię: "coś się stało" - wspomina.

Nie wiedziała, że brat zmarł

Gdy na miejsce przybyła policja, a następnie karetka, stwierdzony został zgon starszego mężczyzny. 77- letni Stanisław prawdopodobnie od kilku dni już nie żył. Przyczyną śmierci mógł być atak serca. Halina Poławska, która mieszkała ze zwłokami, natychmiast przewieziona została do szpitala.

- Pacjentka trafiła do nas w stanie wycieńczenia i ogólnego zaniedbania higienicznego - relacjonuje Tomasz Więcek, rzecznik szpitala w Pile. Personel SOR w pierwszej kolejności zajął się higieną pani Haliny, przeprowadzono szczegółowe badania i podano jej krew.

Pani Halina nie zdawała sobie jednak sprawy z tego, co się wydarzyło. Służbom oznajmiła, że jej brat zasnął. O tym, że pan Stanisław nie żyje, nie wiedziała nawet w chwili, gdy z wizytą do niej przychodzi reporterka UWAGI!.

- Brat tak, poczuł się źle - wspomina tylko, gdy pytamy, co działo się kilka dni wcześniej i dodaje, że mężczyzna spał około dwóch dni.

Mieszkanie, w którym mieszkało rodzeństwo, było skrajnie zaniedbane. Panował bród i odór uryny. Brakowało zapasów żywności.

Przestali przychodzić na zajęcia

Upośledzone rodzeństwo było pod opieką Ośrodka Pomocy Społecznej. Ze względu na złe warunki mieszkaniowe i nieporadność życiową, trzy lata temu, przeniesiono ich do Susza z pobliskiej wsi. Pobyt w mieście miał poprawić sytuację życiową, jednak przyzwyczajenia pozostały. - Chcieli im poprawić warunki, ale to się, niestety, nie dało - ocenia pani Danuta.

W ramach wsparcia, rodzeństwo zostało skierowane na dzienne zajęcia do Środowiskowego Domu Samopomocy, ale pół roku temu tak pani Halina jak i Stanisław przestali pojawiać się na terapii.

- Przychodzili rano, jedli śniadanie, uczestniczyli w terapii grupowej, później jest przygotowywany obiad... - opowiada Beata Rogala, kierowniczka Środowiskowego Domu Samopomocy w Suszu. Dodaje, że rodzeństwo odnajdywało się w tych aktywnościach, w końcu jednak pan Stanisław zrezygnował z zajęć. - Stwierdził, że on już nie potrzebuje takich zajęć, że potrzebuje więcej spokoju - mówi Beata Rogala. Z czasem na terapię uczęszczać przestała także pani Halina. Beata Rogala wspomina, że ona i jej pracownicy przychodzili czasem odwiedzać panią Halinę i pana Stanisława w domu. Jak mówi, na miejscu było brudno, czuć było zapach moczu.

"To żadna tragedia"

Dlaczego tak poważne zaburzenia zdrowotne nie wzbudziły czujności pracowników socjalnych? Dlaczego opieka społeczna nie podjęła próby przeniesienia rodzeństwa do specjalistycznych placówek?

Według szefa Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Suszu Włodzimierza Karpiaka stan rodzeństwa nie był niepokojący i do żadnej tragedii nie doszło. - Mając 77-8 lat, to nie jest żadna tragedia. Przyszła pora na niego i koniec - twierdzi i dodaje: - To na pewno nie było żadne skandaliczne zaniedbanie. My byśmy musieli teraz wszystkimi się zajmować.

- Śmierci można było zapobiec? - dopytuje też pracownica MGOPS Joanna Portjanko. - Jedyne [to był] ten smród. Reszta była normalnie - odpiera z kolei zarzut, że rodzeństwo było nieporadne życiowo, Włodzimierz Karpiak.

Tam i z powrotem

Jak mówi naszej reporterce pani Halina, wolałaby nie mieszkać sama. - Jakoś [sobie] poradzę. Ale kto pomoże? - pyta jeszcze przed opuszczeniem szpitala pani Halina.

I gdy lekarze podejmują decyzję, że pani Halina może opuścić szpital, Ośrodek Pomocy Społecznej zobowiązuje się się do uprzątnięcia zaniedbanego mieszkania rodzeństwa oraz dalszej opieki nad kobietą. Jak jednak okazuje się na miejscu, w domu wciąż panuje bałagan, dlatego ratownicy postanawiają przewieźć panią Halinę z powrotem do szpitala.

W poniedziałkowej Uwadze! po Uwadze sprawdzaliśmy, jak dalej potoczyła się sprawa pani Haliny. Ostatecznie kobieta wróciła do uprzątniętego już domu, a w perspektywie ma przeprowadzkę do domu pomocy społecznej. Stać ma się tak, gdy tylko zwolni się tam miejsce.

TVN UWAGA! 1610306

Śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci pana Stanisława prowadzi policja.

podziel się:

Pozostałe wiadomości

Historia największej mafii paliwowej w Polsce. „Śmialiśmy się, że przeskoczymy Orlen”

Historia największej mafii paliwowej w Polsce. „Śmialiśmy się, że przeskoczymy Orlen”

Jak radzi sobie 9-letnia Julka, kebaby i powrót do historii pana Stanisława [TYDZIEŃ W UWADZE!]

Jak radzi sobie 9-letnia Julka, kebaby i powrót do historii pana Stanisława [TYDZIEŃ W UWADZE!]

Chciał zwrócić uwagę nastolatkom, został zastrzelony. "Żyje się tutaj w strachu"

Chciał zwrócić uwagę nastolatkom, został zastrzelony. "Żyje się tutaj w strachu"

Miał uwięzić w piwnicy nowo poznaną kobietę. Został aresztowany

Miał uwięzić w piwnicy nowo poznaną kobietę. Został aresztowany

„Jakby nie pszczoły, to leżelibyśmy na łopatkach”. Wracamy do historii pana Stanisława

„Jakby nie pszczoły, to leżelibyśmy na łopatkach”. Wracamy do historii pana Stanisława

W przeszczepionym szpiku ujawniono komórki rakowe. Weronika pilnie potrzebuje krwi

W przeszczepionym szpiku ujawniono komórki rakowe. Weronika pilnie potrzebuje krwi

Zjada je codziennie 5 mln Polaków. Co naprawdę jest w kebabach?

Zjada je codziennie 5 mln Polaków. Co naprawdę jest w kebabach?