Groźby, wyzwiska, uprzykrzanie życia. "To efekt kuli śnieżnej"

TVN UWAGA! 249803
Niemal codzienne kłótnie sąsiedzkie i wzajemne uprzykrzanie sobie życia – tak od ponad roku w niewielkiej miejscowości pod Częstochową żyje jedna z rodzin, która walczy o dostęp do drogi wyjazdowej. Gdy pojechaliśmy na miejsce, okazało się, że sprawa jest bardziej skomplikowana.

Powodem sporu jest droga wyjazdowa, która należy do Henryka Dragańskiego i jego żony Jolanty, ale nie ma bezpośredniego połączenia z ich działką. Na sąsiedniej posesji stoi dom pana Przemysława, siostrzeńca pana Henryka. Tuż obok mieszka również jego siostrzenica z mężem, Wojciechem Musiałem.

- Całkowicie mnie odgrodził - mówi pan Przemysław, który do swojej posesji dojeżdża przez las dzięki uprzejmości siostry.

W odpowiedzi na zablokowanie drogi wyjazdowej z posesji przez Henryka Dragańskiego pan Przemysław postawił płot. W ten sposób całkowicie ogrodził działkę swojego wujka Henryka Dragańskiego.

- Ja nie mogłem chodzić przez ich [działkę - red.] od roku, a on może. I przechodził przez moje. Zagrodziliśmy z chłopakami całkowicie - tłumaczy pan Przemysław.

"Jak psa mnie traktują"

Henryk Dragański i jego żona Jolanta mogliby się dostać do drogi publicznej od strony lasu. Jednak teren należy do siostrzenicy pana Henryka i jej męża, z którymi również jest w konflikcie. Po tym jak pan Przemysław postawił płot, państwo Henryk i Jolanta Dragańscy zostali całkowicie pozbawieni wyjścia ze swojej posesji. Aby z nimi porozmawiać nasza ekipa musiała przeprawić się przez ogrodzenie.

- Żal mi tego wszystkiego, co mi rodzina robi. Jak psa mnie traktują - mówi z łzami w oczach Henryk Dragański. Według niego wszystko to dzieje się "przez chytrość i mściwość". Winne mają być także jego siostra i jej córka, które miały wyzywać jego żonę i być w stosunku do niej agresywne. Na dowód pani Jolanta pokazuje kawałek cegły, który miał być rzucony w jej stronę.

Według pana Przemysława jednak jest odwrotnie: to pan Henryk atakuje jego bliskich. - Mam dziesiątki nagrań, i to bardzo ostrych. Z kilku wynika, jak bije moją siostrę - twierdzi. "T! Ty k...o, ty. Ja pierdykam. Jakim prawem mnie uderzyłeś?" - to słowa, jakie padają w nagraniu. Na kolejnym słychać wyzwiska i groźby: "kamieniami będę rzucał", "ty łachudro", "wiesz, że jesteś głupia?", "mordę masz jak kubeł, jak kibel".

- To są ludzie, którzy jak się nie pomylą, to prawdy nie powiedzą - odpiera jednak zarzuty pod adresem jej i jej męża pani Jolanta. Jak twierdzi, to ona sama jest przyczyną konfliktów. - Pojawiłam się nagle i wszystkie plany, które mieli wobec mojego męża, prysły. Że po jego śmierci zabiorą mu dom i grunt - mówi.

- Niech przejmie jego żona. Bardzo dobrze, że się ożenił - uważa jednak pan Przemysław i dodaje, że zastrzeżeń nie ma do dziedziczenia, ale do tego, że pani Jolanta "ich nęka, a on [jego wuj - red.] tego nie widzi".

"Wszyscy mają dość"

Pan Henryk i jego żona Jolanta są skłóceni nie tylko z mieszkającą w pobliżu rodziną. Na to, że trudno ułożyć z nimi relacje, skarżą się także inni sąsiedzi.

- Będzie trudno rozwiązać tę sprawę. Nikt nie chce popuścić, szczególnie ta pani Jolanta - przyznaje mieszkający w pobliżu Jan Krzemiński i dodaje: - Mówi do mnie "ty baranie!". Ja mieszkam tu 65 lat, nie ubliżyłem nikomu, mnie nikt też nie ubliżył!

Według niego rozwiązanie konfliktu jest możliwe, ale do tego potrzebne są chęci z dwóch stron. Tymczasem tu nikt nie chce odpuścić.

- Wszyscy mają dość. Ona powiedziała, że nas wykończy i ona nas wykończy. To jest jej plan - uważa pan Przemysław. Jak twierdzi, na niego i siostrę nasyłane są kontrole: szamba, z Państwowej Inspekcji Pracy, urzędu skarbowego, ZUS-u, Lasów Państwowych. Według niego chodzi tylko o to, żeby jego i jego rodzinę nękać.

- Dlaczego ja piszę? My piszemy. Ale oni też piszą, o szambo, o śmieci - broni się pani Jolanta.

A Wojciech Musiał pokazuje, potłuczone talerze i starą lalkę bez nogi - rzeczy, które, jak twierdzi, wrzuca na jego posesję pan Henryk. - Tu mi chlasnął szambo. Wbił szpadel centralnie w rurę, specjalnie, celowo - mówi.

"Nie zasłużyli na to"

Sprawa o wytyczenie drogi koniecznej do drogi publicznej toczy się w sądzie. Obie strony kłócą się dalej, czego świadkiem często jest policja.

- Źródłem tego konfliktu jest spór o drogę dojazdową do drogi publicznej. Początkowo padały propozycje zamiany na działki, odsprzedaży działek, jednak strony nie były zadowolone i nie mogły dojść do porozumienia. Średnio jesteśmy tam trzy razy w miesiącu - mówi Marta Ladowska, oficer prasowy KMP w Częstochowie. - Jest to efekt kuli śnieżnej. Ten konflikt na tyle narósł, że efektem interwencji są też postępowania prowadzone przez komisariat policji w sprawach gróźb karalnych, naruszania nietykalności cielesnej, naruszenia miru domowego - wymienia.

Ręce w tej sprawie rozkładają również gminni urzędnicy. Ich zdaniem jest to prywatny konflikt, a jego stronami są dorośli ludzie, którzy powinni się między sobą porozumieć.

- Ja uważam, że wystarczy usiąść do stołu, rozmawiać i osiągnąć kompromis. Jest to rolą bardziej dwóch zwaśnionych stron niż gminy - mówi Cezary Stępień, wójt gminy Kamienicy Polskiej. Zaznacza, że ludzie ci będą żyli w swoich domach najprawdopodobniej jeszcze wiele lat, dlatego żeby normalnie funkcjonować, muszą się porozumieć.

Siostrzenica pana Henryka i jej mąż twierdzą, że już pół roku temu proponowali panu Dragańskiemu dzierżawę części ich działki, aby miał przejście do drogi publicznej od strony lasu. Postanawiamy porozmawiać o tym rozwiązaniu z obiema stronami przed kamerą. Kompromis udaje się osiągnąć - pan Henryk podpisze umowę dzierżawy drogi na pół roku w zamian za drobną, miesięczną opłatę.

Pogodzić jednak zwaśnionych stron się nie udaje. - Ja bym się może mógł pogodzić - mówi pan Przemysław, zastrzegając, że skłonny byłby do tego tylko jeżeli on i jego rodzina zostaną przeproszeni przez wuja. - Na tę chwilę ja z nimi się nie pogodzę, bo nie zasłużyli na to - kategorycznie ucina jednak pan Henryk.

Cezary Stępieńwójt gminy Kamienicy Polskiej

podziel się:

Pozostałe wiadomości

Zamówili meble i zaczęły się problemy. „Pani A. zapłaci, żeby ten program nie był emitowany”

Zamówili meble i zaczęły się problemy. „Pani A. zapłaci, żeby ten program nie był emitowany”

Czy panią Martę można było uratować? „Nawet nie włączyli sygnałów w karetce”

Czy panią Martę można było uratować? „Nawet nie włączyli sygnałów w karetce”

Miał ponad 3 promile alkoholu i kierował autem. Świadkowie zatrzymali nietrzeźwego kierowcę

Miał ponad 3 promile alkoholu i kierował autem. Świadkowie zatrzymali nietrzeźwego kierowcę

Piekło 5-letniego Piotrusia. „Biła go po twarzy i szarpała”

Piekło 5-letniego Piotrusia. „Biła go po twarzy i szarpała”

Po czterech latach odzyskała córkę. „Sprawiedliwość wygrała”

Po czterech latach odzyskała córkę. „Sprawiedliwość wygrała”

Oceń stan szkolnej toalety, pobierz dokument!

Oceń stan szkolnej toalety, pobierz dokument!

Komfort czy koszmar? Jaki jest stan szkolnych toalet?

Komfort czy koszmar? Jaki jest stan szkolnych toalet?