Podpalili wrak, ją zostawili w lesie

TVN UWAGA! 212864
Tamtego poniedziałkowego wieczoru nastoletnia Anita zjadła jeszcze z rodzicami naleśniki na kolację. - Wychodząc z domu powiedziała, że niedługo wróci - dodaje tata dziewczyny. Potem spotkała się z dwoma kolegami, którzy pili alkohol, po czym jeden z chłopaków wsiadł za kierownicę. Auto uderzyło w latanię. Po wypadku młodzi mężczyźni, by zatrzeć ślady, podpalili samochód i uciekli, zostawiając w rowie ranną dziewczynę. 19-letnia Anita zmarła.

- Potrafimy zrozumieć, że kierowca spowodował wypadek. Ale tego, że uciekli z miejsca zdarzenia?! To jest morderstwo! – mówi ojciec Anity, Piotr Stręciwilk. Jego 19-letnia córka była piękną, młodą kobietą. Na zdjęciach wzrok przykuwają wyjątkowo duże oczy. - Kiedy zobaczyliśmy ją w karetce, to w tych oczach było jeszcze widać życie! Ona miała jeszcze otwarte oczy! - rozpacza pan Piotr. A mama dziewczyny Edyta Stręciwilk płacze: - Ślicznie wyglądała. Jakby spała.

Pani Edyta przez godzinę klęczała na asfalcie obok zwłok córki.

Koledzy Anity

Wcześniej, kiedy do wypadku w Jarocinie przyjechali policjanci, zastali płonący samochód, a obok w lesie nieprzytomną dziewczynę, która - pomimo reanimacji - zmarła. Godzinę później policjanci zatrzymali obu 18-latków, którzy jechali samochodem z Anitą. - Mieli około promila alkoholu. Przyznali, że wcześniej cała trójka piła - mówi Anna Kowalik z komendy powiatowej policji w Nisku. Podczas zatrzymania kierowca był bardzo zdenerwowany. - Ale reakcja pasażera była nie do końca normalna. W czasie rozmowy z policjantami uśmiechał się - mówi Kowalik.

Nastolatkowie to koledzy Anity. Patryk M., który kierował samochodem, pochodzi z wioski odległej zaledwie o kilka kilometrów od miejsca wypadku. Był bliskim sąsiadem dziewczyny. Drugi podejrzany - pasażer Błażej S. - wpaść miał na pomysł zniszczenia pojazdu i podpalić zapalniczką wlot baku paliwa. - Kierowca twierdzi, że nie uczestniczył w podpaleniu samochodu i nie zwrócił na to uwagi. Drugi z podejrzanych nie składał wyjaśnień - mówi Bożena Okleja z prokuratury rejonowej w Nisku.

- Motywu możemy się tylko domyślać. Być może mieli nadzieję, że dzięki temu nie będzie możliwości ustalenia osób uczestniczących w zdarzeniu - przypuszcza. Dlaczego mężczyźni nie wezwali do Anity pogotowia? - Podejrzany twierdzi, że koleżanka nie żyła, nie oddychała, nie wyczuł u niej pulsu i w związku z tym nieuzasadnione było udzielanie jej jakiejkolwiek pomocy. Twierdzi jednak, że prosili kogoś o wezwanie pogotowia - mówi nam prokurator.

"Jak szła, to było widać, że idzie życie"

Anita miała 19 lat, chodziła do 3 klasy technikum ekonomicznego w Janowie Lubelskim. Była pogodną i bardzo lubianą dziewczyną. - Zawsze wesoła, uśmiechnięta, radosna. Nie było dla niej rzeczy niemożliwych. Jak szła, to było widać, że idzie życie - mówi jej ciotka, Magdalena Jaśkowska. - Miała 19 lat! Żeby matka jej suknie kupowała do trumny?! To nie tak powinno być! - płacze kobieta.

Wyniki sekcji zwłok wskazują, że dziewczyna zginęła w skutek urazów wielonarządowych. Nie wiadomo jednak jeszcze, kiedy zmarła i czy można było ją uratować, gdyby pogotowie zostało wezwane zaraz po wypadku.

"Działał w stresie"

Patryk M., kierowca, był już notowany za kradzieże, miał wyrok w zawieszeniu i był pod nadzorem kuratora. Z kolei Błażej S., pasażer, nie miał do tej pory problemów z prawem. Rodziny podejrzanych nastolatków nie zgodziły się z nami porozmawiać. W imieniu krewnych Błażeja S. głos zabiera jego obrońca. - Czy zapytał pan swojego klienta, dlaczego wtedy odjechał i nie wezwał pogotowia? - pytamy.

- Działał w stresie, był w olbrzymim szoku, kiedy okazało się, że jego koleżanka nie żyje. Bez wątpienia to spowodowało nieracjonalność działania. To nie jest osoba zdeprawowana, wyzuta z ludzkich uczuć! Kiedy miałem z nim kontakt, stan jego stresu i bólu był tak daleki, że w sposób nie do końca precyzyjny był w stanie wytłumaczyć swoje postępowanie - mówi Janusz Fortuna.

Ojciec Anity komentuje takie tłumaczenia krótko: - Nie jesteśmy w stanie im wybaczyć - mówi Piotr Stręciwilk.

Patrykowi M. za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym, kierowanie autem po alkoholu, ucieczkę z miejsca wypadku i nieudzielenie pomocy grozi do 12 lat więzienia. Z kolei Błażej S. usłyszał zarzuty nieudzielenia pomocy i utrudnianie postępowania poprzez zacieranie śladów, co jest zagrożone karą 5 lat pozbawienia wolności. Obaj najbliższe trzy miesiące spędzą w areszcie.

podziel się:

Pozostałe wiadomości

Niebezpieczna moda zbiera śmiertelne żniwo. „Po podgrzaniu uwalnia się chlor”

Niebezpieczna moda zbiera śmiertelne żniwo. „Po podgrzaniu uwalnia się chlor”

Zamówili meble i zaczęły się problemy. „Pani A. zapłaci, żeby ten program nie był emitowany”

Zamówili meble i zaczęły się problemy. „Pani A. zapłaci, żeby ten program nie był emitowany”

Czy panią Martę można było uratować? „Nawet nie włączyli sygnałów w karetce”

Czy panią Martę można było uratować? „Nawet nie włączyli sygnałów w karetce”

Miał ponad 3 promile alkoholu i kierował autem. Świadkowie zatrzymali nietrzeźwego kierowcę

Miał ponad 3 promile alkoholu i kierował autem. Świadkowie zatrzymali nietrzeźwego kierowcę

Piekło 5-letniego Piotrusia. „Biła go po twarzy i szarpała”

Piekło 5-letniego Piotrusia. „Biła go po twarzy i szarpała”

Po czterech latach odzyskała córkę. „Sprawiedliwość wygrała”

Po czterech latach odzyskała córkę. „Sprawiedliwość wygrała”

Oceń stan szkolnej toalety, pobierz dokument!

Oceń stan szkolnej toalety, pobierz dokument!