Lokatorzy kontra właściciele kamienic

TVN UWAGA! 136220
„Wkładka mięsna" to pogardliwe określenie lokatorów kamienic, których prywatni właściciele chcą się za wszelką cenę pozbyć. Lokatorów takich jak mieszkańcy kamienicy w Poznaniu, którą spadkobiercy dawnych właścicieli przejęli od miasta i sprzedali dwóm przedsiębiorcom, a ci wynajęli znanego z braku skrupułów zarządcę budynku. Nikt nie przewidział jednak, że traktowani jak „wkładka mięsna" ludzie przy poparciu postronnych mieszkańców miasta będą walczyć o swoje prawa i godność.

Pół roku temu mieszkańcy kamienicy przy ul. Stolarskiej w Poznaniu dowiedzieli się, że budynek trafił w prywatne ręce. Nowi właściciele, wynajęli zarządcę - firmę „Fabryka Mieszkań i Ziemi”, kierowaną przez Piotra Śrubę, znaną z opróżniania budynków z niechcianych lokatorów. Wokół kamienicy powstał ruch społeczny zwracający uwagę na problem mieszkańców pogardliwie nazywanych „wkładką mięsną”. - Na samym początku odciął nam gaz i do dziś gazu nie mamy. Następną rzeczą jaką zrobił, to się wziął za wodę i zaczął kuć ściany przy kablach elektrycznych. Wyrwali domofon i nikt już z zewnątrz nie mógł do nas wejść. W końcu zaczęli przychodzić i zabijać nam drzwi. Ci panowie, którzy przychodzą razem z panem Śrubą, umilali nam życie krzycząc: „wynosić się”, „bydło”, „złodzieje” - opowiada Krzysztof Sobański, mieszkający w kamienicy przy ulicy Stolarskiej od 26 lat. Administrator pozbawił lokatorów gazu i wody, a także dziennego światła stawiając rusztowanie pod pozorem prowadzenia remontu, którego nigdy nie zaczął. Nieznani sprawcy zalewali mieszkania wodą i fekaliami. Na korytarzu zawieszono pogrzebowe szarfy. Po kilku miesiącach zarządca przygotowywał się do odcięcia prądu, a mieszkańcy postanowili podjąć walkę. Kiedy firma „Fabryka Mieszkań i Ziemi” zdemontowała drzwi do kamienicy, lokatorzy zabarykadowali się w budynku. - Jeżeli on stosuje takie metody, to myśmy stwierdzili, że musimy się bronić – argumentuje postępowanie lokatorów Stanisław Kozłowski, mieszkający w kamienicy od 45 lat. - Te drzwi otwieramy tylko, gdy idziemy po wodę. Znajomi, rodzina nas nie odwiedzają. Wszystkie sprawy są załatwiane przez okno – dodaje Krzysztof Sobański. Sprzymierzeńcem mieszkańców okazał się Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego, który jako jedyny urzędnik podjął walkę z „Fabryką Mieszkań i Ziemi”. Nakazał natychmiastowe naprawienie instalacji w kamienicy, a przede wszystkim po imieniu nazywał to, co robią zarządcy. - Polskie prawo, ani prawo budowlane, ani żadna inna ustawa nie przewiduje sytuacji takiej, kiedy właściciel obiektu budowlanego, który jest używany przez lokatorów, dewastuje kamienicę po to tylko, żeby wyprowadzić lokatorów z tej kamienicy. Nie można deptać godności ludzi za wszelką cenę, żeby pozbyć się ich z budynku i osiągnąć swój cel ekonomiczny. Nie powinniśmy zaakceptować tego w żaden sposób. Złożyłem zawiadomienie do prokuratury z powodu stwarzania realnego zagrożenia bezpieczeństwa dla lokatorów polegającego m.in. na przewiercaniu płyt stropowych, na demontażu drzwi wejściowych do budynku, bramy wjazdowej, na celowym zalewaniu mieszkań i szeregu innych działań, których celem nie było poprawienie standardów technicznych budynku, tylko spowodowanie realnego zagrożenia dla bezpieczeństwa – mówi Paweł Łukaszewski, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego w Poznaniu. W oparciu o doniesienia inspektora, prokuratura postawiła szefowi „Fabryki Mieszkań i Ziemi” zarzut stalkingu, czyli uporczywego nękania mieszkańców. Zakazała mu zbliżania się do kamienicy na odległość mniejszą niż 100 metrów. Jednak zakaz zbliżania dotyczy zarządcy a nie jego pracowników, którzy podjęli ostatnio próbę odbicia kamienicy. Lokatorzy odparli atak. - Mi nie chodzi o oczyszczenie tych kamienic, to chodzi o modernizację. Ja mogę nawet pokazać takie kamienice, które w zeszłym roku generowały taki protest mieszkańców, a jak wyglądają dziś. I takich kamienic jest około 30. W kamienicy przy Stolarskiej celowe zalewanie nie miało miejsca. W dwóch miejscach była robiona tylko odkrywka. W ten sam dzień było to zabetonowane. Lokatorzy zostali przeproszeni natychmiast. A pan Łukaszewski próbuje zostać teraz prezydentem Poznania i on wymyśla takie rzeczy – przekonuje Piotr Śruba, prezes firmy „Fabryka Mieszkań i Ziemi”. Przy ul. Stolarskiej trwa akcja społeczna, która ma zwrócić uwagę na problem lokatorów traktowanych jak „wkładka mięsna”. W ostatnim dwudniowym happeningu wzięło już udział kilkaset osób. - Im więcej ludzi i organizacji będzie tworzyło tego typu nacisk na władzę, właścicieli, tym większa jest szansa na realne rozwiązanie problemu. Prawda jest taka, że władze miast trzeba przycisnąć do muru, żeby realnie zaczęły reagować – przekonuje Katarzyna Czarnota, Koalicja dla Mieszkańców Stolarskiej. Co na tego typu argumenty odpowiadają władze miasta? - Miasto nie może być mediatorem. Jeżeli ci państwo chcieliby coś takiego, to my możemy to zorganizować, ale może to być jedynie osoba, która nie jest z urzędem związana. My próbowaliśmy tym państwu pomóc, zapraszaliśmy do siebie, były spotkania u prezydenta miasta. Właściciele nie odpowiadają na żadne pisma. Nie odpowiadają na nic – mówi Aleksandra Konieczna, Urząd Miasta Poznania. Czy dla lokatorów takich kamienic istnieje ratunek? Zdaniem ekspertów mogłaby nim być ustawa reprywatyzacyjna, która przez odszkodowania dla dawnych właścicieli ograniczyłaby przejmowanie budynków, mogłaby też wprowadzić specjalne prawa dla zajmujących je mieszkańców. Wobec braku specjalnej ustawy próbowaliśmy sprawdzić, czy problemem lokatorów przejmowanych kamienic interesują się inne ministerstwa: spraw wewnętrznych, czy polityki społecznej. Odpowiedź była taka sama: to nie nasze kompetencje. A ruch społeczny wokół kamienicy w Poznaniu rośnie. Deklarację „Koalicji dla Stolarskiej” podpisało ponad 700 wybitnych postaci kultury, naukowców z Polski i Europy. Tymczasem właściciele kamienicy nadal nie spotkali się z lokatorami.

podziel się:

Pozostałe wiadomości